piątek, 18 lipca 2025

Marionetka.

 

    Wielki twórca, który mnie stworzył, stanowczo wpina mnie w swój układ współrzędnych. Najpierw zaczepił czas, trzymający się tyłu głowy. Czas jest dziwny, niezdecydowany. Chwilami ciągnie mocno za włosy, innym razem raptownie pcha naprzód. Kiedy dostrzegam reguły, zaczynam się bać. Chwile szczęścia trwają ledwie okamgnienie, a dramaty ciągną się wiekami.


    Wielki sprawnie przypina mnie do wysokości, szerokości i głębokości, na pograniczu wytrzymałości. Czuję się rozciągnięty w każdym możliwym kierunku. Wektory strun składają się, zmieniają w składowe skośne, drżące, płynne niczym los. Boli. A wtedy czas trzyma mocniej, żebym nie zwiał.


    Wielki stanął z boku i rechoce. Wiję się w pajęczej sieci.

2 komentarze:

  1. Czuję to rozciągnięcie, tę dziwną fizykę bycia "wewnątrz" cudzej konstrukcji, jakbyśmy wszyscy byli modelami doświadczalnymi w laboratorium Wielkiego, który nie tyle stwarza, co sprawdza, ile jeszcze zniesiemy. Jest tu też jakaś groźna ironia, bo przecież się "wijesz", ale nie milczysz. Piszesz. A więc jednak coś się zrywa, choćby w słowie. Ten głos spod pajęczyny ma ciężar i drży, i za to dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gumy też mają swój koniec, poza którym wyjść nie chcą, żeby się nie zerwać. uziemieni jesteśmy w kartezjańskim układzie współrzędnych i tylko szaleńcy, pijacy i poeci potrafią sięgnąć gdzieś poza cztery wymiary tak obrzydliwie nieugięte.

      Usuń