Nocą spadł brylantowy deszcz i okrył karoserie skrzącym się filigranem. Wszystko, może poza kubraczkami szpaków zdawało się połyskiwać, mienić, nawet kałuże okazały się lustrem dla chudnącego błyskawicznie księżyca. W tramwaju zmutowany byczek w croksach najwyraźniej opuścił pielesze domowe bez śniadania, gdyż dokarmiał się wydzielinami z nosa, a apetyt miał zaraźliwy, bo wśród pasażerów pojawili się kolejni konsumenci. Dziewczyna posiadająca kawałek ciała (w przeciwieństwie do zabiedzonych szczapek o nogach zaplecionych mocno) przesiadła się, by nie brać udziału w zbiorowej konsumpcji i ja ją rozumiem.
Ojoj, taki obrazek przy kawie...ale wiem, to poligon!
OdpowiedzUsuńmoże czas staranniej dobierać lekturę do kawki, a tu zaglądać przed, względnie po? sam nie wiem, co mi do łba strzeli następnym razem.
UsuńChyba powinnam opisać podobny typ, tylko z samolotu, tam dopiero widać, jak szybko puszczają społeczne zabezpieczenia. hehe.
OdpowiedzUsuńopisz, czemu nie . głód w oczy zagląda, a i w uszy wspólnikom w zbrodni przemieszczania się.
UsuńUświadomiłeś mi, że głównie piszę o nieprzyjemnych spotkaniach, więc chcę to odczarować, a sytuacja w samolocie była paskudna, więc to zostawię. Uśmiechy posyłam.
Usuńa ja co rusz uświadamiam sobie, że wiadomości pozytywne pojawiają się rzadko, za to zło króluje w nowinach każdego nurtu.
Usuń