piątek, 17 stycznia 2025

Ekstrakt taktyczno-operacyjny.

 

    Skoro Moja Pani kupiła wazon, nierozsądnym zdało mi się wracać do domu bez kwiatów, z oczywistą odrobiną czułości. Problem pojawił się jednak w związku ze skalą, gdyż Najmilsza użyła słowa „duży”, podnosząc rangę zdarzeń więc dla wspomożenia uczuć, wstąpiłem do apteki po niebieską pigułkę.

21 komentarzy:

  1. Moja tabletka z miedzą też jest niebieska, good luck.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miedziane tabletki? życiowo wspierasz się miedzią?

      Usuń
    2. taka chwilowa konieczność :P

      Usuń
    3. ok. nie dociekam. niech pomogą.

      Usuń
  2. każdy normalny chłop powinien mieć takie zabezpieczenie, na wypadek, gdy ciało czasem mu spłata figla... jeśli nigdy mu się to nie zdarza, to znaczy, że za rzadko uprawia ten sport... różne bywają tego powody, na przykład takie, że marną panią sobie wybrał za Swoją Panią... pytanie, czy jest tak u podmiotu literackiego tej miniaturki, ale jeśli sam nam nie powie, to po prostu nie wiadomo...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie powie. literatura, to niekoniecznie życiorys twórczy, a pisanie to już i tak gruby ekshibicjonizm. byłoby niesmaczne, gdyby posiłkować się intymnością publicznie.

      Usuń
    2. błąd powstał już u zarania blogosfery... pierwsze blogi miały być w zamyśle rodzajem pamiętników, tymczasem okazały się być świetnym terenem do uprawiania literatury... mimo to jednak mnóstwo ludzi myli podmiot literacki z osobą autora, szczególnie, gdy prowadzi narrację w pierwszej osobie... czyli gdy ktoś pisze, że np. poszedł do apteki, to oni myślą, że to autor poszedł do tej apteki... ja tego błędu akurat nie popełniam...
      dochodzi jeszcze dodatkowa kwestia, że mnóstwo ludzi nie umie prawidłowo obcować za sztuką... zamiast po prostu czytać, oglądać, słuchać, etc /zależnie od rodzaju sztuki/, oni za dużo myślą, także o tym, co (przykładowo) autor jada na śniadanie, w efekcie więc oglądają tylko własne myśli, które zasłaniają im dane dzieło, czy produkt...

      Usuń
    3. ja odnoszę wrażenie, że blog powstał bez pomysłu, a ludzie zapłodnili go pomysłami własnymi - jedni robią fotki, drudzy reklamują swoje dzieła, inni mają pamiętnik, albo poligon do ćwiczeń. i dobrze jest jak jest - to miejsce doskonale nadaje się do nawiązywania kontaktów w ramach wspólnych zainteresowań. kółka wzajemnej adoracji nie są aż takie złe.
      a jak ktoś nie rozumie, nie łapie klimatu, albo czuje inaczej - może poszukać innej przestrzeni. i to też jest ok.

      Usuń
    4. zapomniałem o szafiarkach, handlowcach dziełami/przetworami i innymi "branżowcami", którzy potraktowali blog jak sklep wirtualny, albo fanklub.

      Usuń
  3. Dobra rada pana Romana-pigułka red pil i wszystko w temacie damsko-męskim.
    mroczny jeździec

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. red pil mi się kojarzy z gawędziarzem antyglobalistą i demaskatorem fałszu w głównym nurcie. ale, jak widzę, nazwa zarezerwowana raczej dla tęskniących o samcu alfa.

      Usuń
    2. Zacytuję Oko: "Zabawne-nikt nie powiedział gawędziarz"....
      Ja tęsknię za samicą uległą. Niestety, ale ostatnio czuję się jak wdowiec. Ulubiony puchar suchy i nie czuć już zapachu frezji... . No cóż, taki los -jak ktoś myli prostatę z prostotą, to i kolory pigułek są bez znaczenia. Czas czopków nadszedł, przyjemne z pożytecznym. O losie...
      mroczny jeździec

      Usuń
    3. czopki, to trochę perwersja w sferze seksu... ale, może stanowić niezłą grę wstępną.
      skoro nikt jeszcze nie powiedział, to ja powiem - baw się dobrze gawędziarzu i niech nie zabraknie Ci słuchawek i słuchaczy.

      Usuń
  4. Przypomniała mi się reklama o tym konarze, co nie płonie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę. reklama dociera i zostaje w podświadomości.

      Usuń
  5. Bohater wrzucał niebieskie tabletki do dużego wazonu? To ile musiał ich kupić?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w siebie wrzucał. ale sugestia interesująca. może łodygi zapłoną (jak to wspomniała Jotka)

      Usuń
    2. W tym miejscu nasuwa mi się wspomnienie sprzed ćwierćwiecza prawie, kiedy to syn mojej przyjaciółki przyniósł z przedszkola następującą mądrość: "Jak w żołądku w porządku, to i łodyga dryga". Matka dziecięcia o mało trupem nie padła.

      Usuń
    3. moja mama do dziś wspomina wieczorne modły dzieciaczków - na początku było: wymię ojca i syna.
      a potem już szeroką ławą - przyjdź kurestwo twoje...

      Usuń
    4. Ja pamiętam "kurewny" mojej córki.

      Usuń