Nie był pazerny. O poranku zasilał ciało taką dawką życia, ile wystarczało, by celebrować dzień. Unikał zleżałych wspomnień, niepewnych doznań. Wolał każdego dnia poznawać świat od nowa, żeby każde uczucie cieszyło go wyjątkowym smakiem.
Musiał się w końcu zdarzyć dzień doskonały, pragnący przerodzić się w emocje wieczoru i rozkwitnąć gorączkową nocą, jakiej nie dawało się ująć w słowa.
Zasypiał otoczony aurą dojrzałego szczęścia, którego nie chciał utracić. Obiecywał sobie, że następnego ranka zasili ciało na wiele lat.
Gdy się obudził… było niestety za późno. Minęła pora karmienia ciała. Gasł z blednącym obrazem snu, w którym właśnie doświadczył raju. Jedyny raz.
A u nas jeden gość zgasł z blednącym obrazem snu w kontenerze na śmieci. Jak podawały media z wychłodzenia. Nie wiadomo jednak czy z doświadczeniem raju...
OdpowiedzUsuńBo podobno w takim przypadku przed śmiercią (z wychłodzenia) nie czuje się już ani zimna, ani bólu tylko spokój ....
ale to już niestety dramat. moje gaśnięcie było stricte literackie - jakiekolwiek podobieństwo do żyjących/wymarłych osób jest przypadkowe i absolutnie niezamierzone.
UsuńI to jest przestroga dla spóźnialskich. Należy wykonywać wszelkie czynności punktualnie. Może wtedy szczęście zostanie na dłużej. Chociaż... Akurat ja jestem od zawsze punktualna, a o tym, co to jest szczęście, już dawno zapomniałam. To nie wiem, jak z tą punktualnością w końcu...
OdpowiedzUsuńotóż to - pobierać i wypróżniać się należy na czas. nie zwlekać, bo pojawią się zwłoki.
UsuńBez zwłoki pojawią się zwłoki.
Usuńraczej niezwłocznie się pojawią. żeby nie było paradoksu zwłoki bez zwłoki.
Usuń