piątek, 21 lutego 2025

Sara w todze w Saratodze.

 

    Zerkam na ludzkie kończyny, początkowo bezmyślnie – ot tak, snując się oczami po granicach widzialności i zauważam, że generalnie – kobiety siadają tak, żeby trzymać kolana razem, bez względu, czy wybrały spódnice, czy spodnie. Faceci (również bezwzględnie) siadali tak, żeby kolana się nie spotkały nawet przypadkiem. Przypadkiem spostrzeżenie obala tezę, że jesteśmy tacy sami. I pewnie byłbym wydrążył temat, gdyby ktoś nie zapowietrzył wnętrza gazami pochodzącymi z przemiany materii.


    Na młodym, ledwie czterometrowym dębie czerwonolistnym zimuje porzucone gniazdo. W płytkich zakolach Rzeki czają się pola lodowe, a ja na trawniku znajduję rozbitą i pustą skorupę szczeżui. Kto mógł ją wyżreć? Dwóch strażników miejskich otuliło kocem termicznym kloszarda zamieszkującego zamurowany portal na rogu ulicy. Przydeptując butami rogi starają się utrzymać gościa przy życiu, bez kontaktu z wonią ulotnego żywota i oczekują na transport.

12 komentarzy:

  1. Pozycja nóg...
    Przypomniała mi się książka - Przygody Hucka Finna.
    Huck przebiera się za dziewczynkę i odwiedza przypadkowy dom żeby zdobyć trochę jedzenia.
    Pani domu jest bardzo miła, prosi żeby usiadł i szykuje mu/jej żywność do zabrania a przy okazji zadaje sporo pytań.
    W którymś momencie rzuca do niego kłębek wełny - łap!
    Huck odruchowo łączy kolana razem i zostaje zdemaskowany - dziewczynka w spódnicy rozłożyłaby kolana szeroko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co potwierdza moje obserwacje - zachowujemy się inaczej. chytra staruszka. czytałem na tyle dawno, że nie pamiętam tej sceny.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. tym razem ktoś się zwyczajnie (?) odpowietrzył.

      Usuń
    2. pomarańczkę....? żelka....? kreseczkę....?

      Usuń
    3. dziękuję. pasę się w oswojonych paśnikach.

      Usuń
  3. Zadziwiające, jak niektóre gesty i postawy ciała wydają się zapisane gdzieś głęboko, zanim jeszcze pomyślimy, że wybieramy. Jakbyśmy nie siadali, ale odgrywali scenę z dawno napisanego scenariusza – kolana razem, kolana osobno, bezwiedne odruchy, które składają się na coś większego niż tylko chwilowa pozycja na ławce.

    A potem nagle inny scenariusz, bez podziału na role – ktoś kogoś otula, czeka, po prostu próbuje przetrwać. Rzeczy – gniazdo na drzewie, pancerz małża, termiczny koc – zostają na chwilę w zawieszeniu, zanim czas je wchłonie. Jak kolana, które raz się schodzą, raz się mijają, ale nigdy nie są tylko przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i już powstaje maligna, zwiastun labiryntu. poezja.

      Usuń
  4. Pewnie nieboszczka (szczeżuja) szczerzyła się do otoczenia i dopadł ją mięsożerca z silnym dziobem.

    OdpowiedzUsuń