Śpiewna Nerwica udzielała się mimicznie nad panią w czerni. Pani siedziała z kolanami skupionymi na wzajemnym ocieplaniu się, a czerń rajstop rozmleczona była karnacją jej ud.
Nad Rzeką rozpanoszyły się światła siedzące w stadach, bądź rozrzucone po brzegach wzdłuż nurtu. Udawały, że spijają z niej wilgoć, odzierając ją z intymności, ale to tylko pozory, naskórkowa znajomość, pobieżna, jak rzucone w przelocie „dzień dobry” komuś, kogo znamy jedynie z rutyny poranków.
Dzień dobry :-)
OdpowiedzUsuńi oby takim pozostał aż do dobrej nocy.
UsuńJak to jest ogladac swiat w tak poetycki sposob? :)))
OdpowiedzUsuńPytanie retoryczne, wiem. Ale naprawde za kazdym razem sobie tak mysle, czytajac twoje teksty :)))
Pozdrowienia!
miło, że znów w sieci. trzeba się z czegoś cieszyć, żeby nie popaść w stany depresyjne, albo obłęd.
UsuńNo,
OdpowiedzUsuńja już wiem, co za pychotka mogłaby by być z tych trzewi z cietrzewi. Uwaga na żółć, nerki, śledziona precz. Do dania kasza gryczana i kapucha kiszona...seta. Tylko cietrzewia brak...
mroczny jeździec
cietrzewie na wymarciu, a jakby się trafił, to byłaby uczta. życzę Ci niezawistnie takiego spotkania - sam na sam z trzewiami cietrzewia...
Usuń