Pacjent był niewiele młodszy od świata, więc niezbyt krewki. Zaatakował wejście do gabinetu w towarzystwie asysty, która błyskawicznie zdołała uchwycić strategiczny przyczółek przy zewnętrznej stronie biurka, bo wewnętrzna zajęta była, a może nawet okupowana, przez personel medyczny.
Pan podchodził do lądowania niezwykle ostrożnie, z szacunkiem dla własnego wieku. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zrzucić rezerw paliwa, jednak ścisnął pośladki i postanowił zachować je na ewentualne drugie podejście. Wylądował miękko, lecz bez telemarku, więc o wysokich notach mógł zapomnieć.
Pacjent plus asysta szczątkowo proponowali kolejne objawy, personel nieśmiało sugerował dostępne rozwiązania. Kiedy w wyniku negocjacji konsensus został ustalony, głos personelu okrzepł i nabrał pewności. Mając diagnozę zadowalającą obie strony wieszczył możliwe ciągi dalsze, choć o optymizm w obliczu wieku pacjenta było ciężko. Czegóż jednak nie jest w stanie dokonać fachowo dobrane dawkowanie?
Pacjent opuścił zakład w pionie, o własnych (plus asysta) siłach, czyli pełen sukces medyczny!
Pytanie tylko, czy nie poległ pod zakładem, bo i tak się zdarza!
OdpowiedzUsuńjotka
jak wychodziłem, to trup się nie ścielił. chyba, że pozamiatali gościa w ekspresowym tempie.
UsuńMasz znakomity dryg do groteski, ten tekst aż się prosi, żeby go czytać z pokerową twarzą i uniesioną jedną brwią. Szczególnie lubię „rezerwę paliwa” i brak telemarku, niby żart, ale z czułością.
OdpowiedzUsuńgroteska, to coś. lubię. i humor wisielczy.
UsuńTakich sukcesów medycznych są pełne cmentarze.
OdpowiedzUsuńnajwyraźniej kształcenie, to za mało.
Usuń