Sądząc po ilości kapturów dzień nie zapowiadał się, albo zapowiadał fatalnie. Krótko mówiąc zimno. W autobusie szczuplutka pani przytulała się sama do siebie, a policzek nadstawiała słońcu ku pieszczotom dyskretnym, choć mimo sukcesów w karesach minę miała nietęgą. Zastanawiają mnie dziewczęta o karnacji sugerującej koniec lata. I mijane gwiazdy, które do minispódniczek zakładają oficerki, glany, czy inne obuwie kojarzące się turystyczno-wojennie. Wycieczki klasowe osiągnęły apogeum i przenikają się wzajem, jak dwie rzeki zwektoryzowane na krzyż. Dziewczątka trzymają się za rączki i szczebiocą, chłopaki zajmują solo więcej miejsca, niż ćwierkający pakiet.
Chwała Bogu i oku czujnemu, żeś to piękne słowo przemycił, przypomniał. Karesy! Cymes.
OdpowiedzUsuńnie bardzo wiem, co Bóg miał wspólnego z karesami i przypominaniem, ale dziękuję. w imieniu własnym, On, niech się sam pofatyguje.
UsuńDziewczyny z opalenizną robią ją w solarium albo samoopalaczami.
OdpowiedzUsuńDopiero co myślałam o tej bylejakości i niechlujstwu wyrażających się w noszeniu na przykład cienkiej sukienki, a do tego kozaków, kowbojek albo glanów. Nie pasują również adidasy i trapery. Skąd się bierze taki brak wyczucia?
z mediów?
UsuńTo całkiem być może.
Usuńnajwyraźniej im się podoba, gdyby było inaczej, może ubierałyby się gustowniej.
Usuń