środa, 6 sierpnia 2025

Czterech braci.

 

    Przyjdź. Nocą, gdy księżycowy cień sięgnie ramion dębu rozłożystego niczym wieniec szlachetnego dwunastaka i wysrebrzy polanę. Każdy dzieciak we wsi zna drogę, choć strachu wielu się objadło i za dnia.


    Każdy rozpali ogień i będzie czekał, czy to właśnie jemu dorzucisz drew, by jawnie zostać jego panią. Żaden na drugiego ręki nie podniesie, lecz widzieć ciebie w nieswoich ramionach, to nazbyt wiele.


    Krew niewinną na białej sukience jednemu w wianie zaniesiesz na waszą gospodarkę, bo komu noc minie daremnie, pójdzie precz, gdzie tylko Światowida wzrok sięga nieustannie, by nigdy nie wrócić, co krwią przysięgniemy przed ostatnią wspólną wieczerzą.


    Przyjdź. Jednemu.

4 komentarze:

  1. Czytałam dwa razy. Za drugim razem szeptem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za trzecim miałabyś pięść w ustach. szczęściem wybierać nie musisz.

      Usuń
    2. O tak, szczęściem. Ta polana z ogniem to jak scena z dawno zapomnianego rytuału, coś między baśnią a snem, który zostaje na skórze do rana.

      Usuń
    3. słowiańskie gusła. zachwyca i przeraża. ale działa.

      Usuń