Skoro kobiety przywiązały się do czerni, a kiedy już nijak się nie da, sięgają po błękit, może facetom czas sięgnąć po biel i róż? Myśl rewolucyjna zapłodniła mój poranek i zacząłem się rozglądać. I od razu sukces! Trafiam gościa w rewolucyjnych barwach, prowadzonego za rączkę przez dziewczę w czerni! Demiurg we mnie pokraśniał z dumy.
Dziczeją jabłka w niczyim sadzie, pozostałości po ogródkach działkowych otoczonych przez bloki mieszkalne. Słońce zagląda w oczy odbiera widzenia. Krótkowłosa zabawia pasażerów własną, banalną pół-rozmową (drugie pół niedostępne gawiedzi) aż co poniektórzy zaczęli się modlić, żeby wysiadła. Na chodnikach kobiety grzeją dłonie pod pachami, albo wtykają je głęboko w kieszenie spodni.
Kompaktowy brytan wsunął się z lubością między solidne piersi doświadczonej nosicielki i pozwalał im się uwodzić, akumulując energię na wypadek ataku i walki wręcz z kimś godnym. Dziewczyna w sukience zbyt krótkiej nawet na halkę poruszała się tak wdzięcznie, że byłem mocno zawiedziony, kiedy usiadła, przedwcześnie kończąc spektakl. Innej, w staniku zrobionym na drutach (własnoręcznie?) harmonii i piękna w ruchach zabrakło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz