Gdyby kobieta układała kalendarz, wszystkie trzynaście miesięcy miałoby po 28 dni. Każdy kończyłby się menstruacją, modelując życie kulturalne i towarzyskie, a nawet plany wakacyjne. Kwestię brakujących dni na pewno załatwiłaby przemyślnie i z wdziękiem.
a ta w ciąży? tylko cztery wypłaty w roku?
OdpowiedzUsuńDrin
40 tygodni, to chyba da się policzyć - 10 miesięcy równiutko jak w pysk!
Usuńno to dwie czy trzy wypłaty licząc po ilości okresów? Przed, po i jeszcze dwa do końca roku..., chyba, że coś się przyspieszy? Ja się boję pomyśleć-to z tego powodu może być tyle aborcji! Chodzi o kasę?
UsuńDrin
jak nie wiadomo o co chodzi, to przeważnie o kasę. krótszy miesiąc, to więcej wypłat. a zamiast żebrać o trzynastkę, masz ją z definicji. żebrać można o piętnastkę
UsuńO, cudowna kapsułka alternatywnej kosmologii! Ten ekstrakt aż iskrzy od pomysłowości, subtelnie buntowny i przewrotny. Zamiast rewolucji z transparentami: delikatna rekonstrukcja czasu zsynchronizowana z ciałem, emocją, rytmem życia. Tak właśnie wyglądałby kalendarz pisany krwią i wyobraźnią :P
OdpowiedzUsuńpodejrzewam, że sama korzystałaś z kalendarza regulując daty wyjazdów, czy innych zdarzeń towarzyskich, żeby minąć rafy złego samopoczucia i ryzyka niespodzianki.
UsuńSzczerze, to podchodzę do tego na luzie i nie robię problemu z cykli, chyba mój mąż to mocniej przeżywał na wyjazdach niż ja, hehe.
Usuńkobiety często są doskonale zorganizowane i okres nie jest szczytem wakacyjnych marzeń, czy tanecznego wieczoru.
UsuńSię dołączę. Mnie okres nigdy w niczym nie przeszkadzał. Z drugiej strony - wszystko coraz droższe, to i podpaski droższe, a to już może być problem.
Usuńszczęście nie sprzyja wszystkim. a drożyzna przykleja się do wszystkiego.
Usuń