wtorek, 16 grudnia 2025

Pas pasuje do karabinu i karabińczyka.

 

    Księżyc zawisł nad Miastem wysokim C, a samochody o wyskrobanej pospiesznie widoczności, jak sznur pereł skrzyły się w mrokach rozszarpywanych światłami reklam i budzących się dyskontów. Łysol pachnący nałogami w telefonicznej rozmowie tłumaczył komuś, że jeszcze nigdy tak daleko nie jechał tramwajem. Dziewczyna biustem deformowała kożuszek do tego stopnia, że pierwszy właściciel zapewne byłby przerażony i zaprotestowałby, gdyby to zobaczył. Dziewczyna podobnie pastwiła się nad minispódniczką wystającą spod kożuszka, jednak zwarte i zdeterminowane łańcuchy polimerów bez słowa skargi radziły sobie z rozpasaniem cielesnym zlokalizowanym po przeciwnej osi kręgosłupa. Aż dziw, że umiała utrzymać równowagę by brnąć w sobie znanym kierunku, a mi przypomina się idea promowana od kilkudziesięciu lat, że można nie mieć rozumu, czy urody, ale posiadanie tyłka to obowiązkowy punkt, którego zlekceważyć nie wolno.

5 komentarzy:

  1. Pas i karabin - pasują do siebie, jedno i drugie bywa wykorzystywane do wy-mierzania kary.
    Karabin jest nawet wyposażony w przyrządy aby wymiar był ostateczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. karabińczyk, to mały karabin - synuś. spasowałbym.

      Usuń
  2. Próbujesz utrzymać mechanizm świata, który i tak się rozłazi. Lubię ten Twój nocny miejski kadr: ostry, zmęczony, ironiczny, gdzie ciało i materia negocjują granice, a wszystko jedzie dalej pod tym samym księżycem w wysokim C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet nie wiem, czy to mi się podoba, czy zdumiewa. po prostu jest. i widzę te nienaturalności, które chyba nie dla wszystkich są "dziwne".

      Usuń