Pół księżyca zawisło nad osiedlem, reszta gdzieś się zapodziała, albo pognała za nocą upalną. Niewidzialne samoloty warczą nad głową, nie naruszając pola widzenia. Może lecą nad sąsiednimi budynkami? Hamujący pociąg dopełnia jazgotu, zagłuszając kłócące się w koronie drzewa wróble. Poza tym pustka. Rozsiadła się po chodnikach, z obrzydzeniem odsuwając się od zaszczanych trawników, bo przecież kochane pieski muszą. Na początek, muszą zwlec z łóżek swoich posiadaczy i wyciągnąć ich w plener. Patrzę na te pożal się Boże spacery, kiedy nosiciel smyczy marzy o powrocie w domowe zacisze, a pies chciałby w końcu sprawdzić, czy świat składa się z jednego, wciąż tego samego szlaku. A przecież całkiem niedaleko jest park, są nieużytki, są pola. Trzeba tylko chcieć, a tu chcenie skończyło się na etapie chcenia mania psa, a nie łazikowania z nimi, żeby nacieszyły się życiem.
Przecież to psów pomysł, żeby chodzić na spacery. Ludzie rzadko chodzą sami, ale gdy pies ich wyciąga to idą nawet, nie wiedząc czemu.
OdpowiedzUsuńto po co brać takiego do domu? chwili spokoju nie ma, bo ciągnie kilka razy dziennie i wciąż mu mało.
UsuńBrzmi jakby to był wpis utkany z letniej, dusznej bezsenności i lekkiej ironii, czuć w nim ten moment, kiedy miasto niby śpi, ale wcale nie odpoczywa, bo dźwięki, zapachy i nawyki ludzi i zwierząt nie pozwalają. Lubię, jak zaczynasz od „szczawik szcza w szczaw”, to niby zabawne, ale od razu ustawia rytm obserwacji, trochę kąśliwy, trochę melancholijny. Pół księżyca nad osiedlem to świetny kadr, taki trochę niedokończony obrazek, pasujący do tego, że chcenie spacerów z psami też jest tu niedokończone, byle jakie. I ta pustka, która wcale nie jest pusta, tylko po prostu woli się trzymać z dala od brudnych trawników. Wszystko razem brzmi jak miniatura miejskiego letniego marazmu z nutą gniewu na ludzi, którym brakuje wyobraźni dla własnych psów. Zosia męczy nas o psa, ale go nie dostanie. Właśnie z tego powodu, że w okolicy nie mielibyśmy gdzie z nim wyjść na spacer, a sama mam dość codziennych osranych chodników i trawników.
OdpowiedzUsuńto miło. na osiedlu ludziom brakuje wyobraźni. robią co chcą, kupią sobie psa, dokupią drugiego i trzeciego, a potem nie ma chęci pójść z nim gdzieś dalej, więc wciąż po tych samych chodniczkach, dookoła budynku i do domu. jak więzienny spacerniak. a na termometrze powieszonym poza zasięgiem słońca było dzisiaj 35 stopni. okropieństwo. i bezruch w jakim dobrze czułaby się mumia dowolnego faraona.
UsuńZ tymi psami to na pewno sporo racji jest. Wspierając się bogatym doświadczeniem powiem tylko: no serio, naprawdę niekiedy się nie chce. A kto ci kazał brać psa, odbije kto inny piłeczkę, kto psa nigdy se nie wziął i też pewnie mieć będzie rację, i tak se piłeczkę będziem odbijać, a przecież można ją, tę piłeczkę, psu rzucić, i on, ten pies, se za nią, za tą piłeczką, pobiegnie.
OdpowiedzUsuńa ja zadaję tylko jedno pytanie - dlaczego Twój pies ma być moim problemem. resztę mam w nosie.
UsuńJa nie mam psa.
UsuńD.
a ja nie mam warunków na psa.
Usuń