wtorek, 19 sierpnia 2025

Widły w powidłach.

 

    Dziewczę było tak wyprane z emocji, że nawet jej odbicie w brudnej szybie autobusu niosło ich więcej od oryginału. Za oknem, czyli i za odbiciem dostrzegam kobietę w rozpiętym sweterku, przytulającą się do własnych piersi. Najwyraźniej nie za ciepło jest, ale pępek na świat zerka nieskrępowanie. Zimny poranek z tajemniczych powodów nie tyka pępka, który najwyraźniej jest mrozoodporny, a wilgotny chłód przecież sugeruje koniec lata. Szybko.


    Nasiąkam melancholią i poddaję się jesiennej zadumie. Lato w kostkę i do szafy, żeby już w maju znów zacząć mu się przyglądać, czy nie trzeba go odkurzyć, albo odprasować. Uśmiecham się do wspomnień, a tam kobiety. Nie byle jakie, ale takie, przez duże K. Rzadko spotykane, ale kiedy już się zdarzy, wielka litera sama wskakuje na początek słowa i trzyma się tam, będąc jak najbardziej na miejscu. Spotykałem panie, o włosach bielusieńkich od używania i takie, które dopiero marzyły o prezencie na szesnaste urodziny. Wiek nie determinował, ani nie wykluczał. Wszystkie miały w sobie coś (niekoniecznie, ale może to samo coś, co sprawia, że facet obejrzeć się musi). Jakąś taką szlachetność objawiającą się w każdym ruchu i najdrobniejszych gestach, czy słowach. Piękne, nie tylko zewnętrznie, ale i gustownie ubrane, otoczone aureolą dumy wolnej od pychy i skromności znającej własną wartość. Kochających życie i szukających miejsca do zagospodarowania własnym zainteresowaniem. Żadna nie musiała się pchać do pierwszego szeregu, wykrzykując wulgaryzmy, żeby ktokolwiek je dostrzegł, czy usłyszał. Wystarczało, że się pojawiły, a magia działa się już sama. Wypatruję takich okazji, jak rzadkich ptaków, albo samorodków w rzece powszedniości. Mało z którą dostrzeżoną udało się zamienić parę słów, lecz kiedy już, każda rozmowa była świętem, choćby tyczyła banalnych zdarzeń. W blogach również udaje się trafić podobne rarytasy, a choć znajomość najczęściej pozostaje wirtualną, wcale nie traci na wartości. Zawsze warto spotkać pięknego człowieka, choćby za pośrednictwem sieci.


    Dzień pracowicie mijał, aż w końcu porzucony na drobną wieczność między butami obserwowałem nastolatka szamoczącego się między jak najbardziej damskimi bucikami. Okazało się, że interesują go plecaki 20-30 litrów. Sam miał podobny na plecach, ale dość już sfatygowany, więc przymierzał się kolejno do rozmaitych i sprawdzał w lustrze, czy wygląda godnie. I jakoś nie mógł się zdecydować, więc krążył, powtarzał kołowanie, nawroty go zmęczyły, to usiadł wlepiając wzrok w kilka modeli pięć razy podglądanych wcześniej. Normalnie zawiesił się i blok decyzyjny mu zastrajkował. Siedział, może restartował system, może debugował, może aktualizował dane, czy wymieniał matrycę na nowszą. Wreszcie wstał, Zdecydowanym krokiem minął lustro, podszedł do półek z butami, szarpnął jedno pudełko i zaniósł je do kasy, nie mierząc, nie oglądając, nie interesując się zakupem. Wyszedłem i ja, odparować myśli po tej akcji. Błyskawicznie trafiam wzrokiem w niezwykle chudą dziewczynę pożerającą łapczywie bułkę. Drugą ręką szarpała minispódniczkę, zamierzającą ją opuścić, kompletnie ignorując zabiedzone bioderka, więc pośpiech w dokarmianiu był jak najbardziej słuszny. Że też dopiero strach przed niechcianym negliżem zmusił ją do próby powiększenia obwodu, to zdumiewające.

3 komentarze:

  1. Wyobraziłam sobie widły w wielkiej kadzi powideł!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten tekst jak spacer między szybą autobusu a witrynami sklepów, gdzie odbicia ludzi stają się ważniejsze niż oni sami. Podoba mi się, że umiesz uchwycić w jednej scenie melancholię końca lata, a w innej, komizm zawieszonego w decyzjach nastolatka. Najbardziej jednak uderza mnie Twoje podejście do kobiet, pełne szacunku i uważności, jakbyś wypatrywał ich obecności na tle codzienności, jak rzadkich, migoczących znaków. To ciepłe, trochę staroświeckie spojrzenie, które we współczesnym świecie działa jak kontrapunkt dla krzyku i pośpiechu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli mowa o mieszaniu powideł widłami, to chyba miesza diabeł. Wtedy powidła są diabelnie/piekielnie smaczne.

    OdpowiedzUsuń