poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Lina linieje śliniąc się w glinie.

 

    A kiedy miałem już policzone wszystkie mamusie i cały narybek (remis 10:10), okazało się (jak zwykle), że dziewczynki są w znakomitej przewadze liczebnej. Tym razem 7:3. Samczyki stają się płcią zagrożoną i tylko czekać, aż ktoś otworzy czerwoną księgę ginących gatunków i po cichu dopisze ludzia do długiej listy niknącej różnorodności biologicznej, której obecnie jest podobno 3% - reszta życia, to ludzie i zwierzątka hodowlane.


    Rozochocony chciałem coś jeszcze policzyć, ale rowery mnie nie kręciły, samoloty takoż. Ptaków jakoś nie było, może czeredka zbyt wielki rozgardiasz robi, żeby się uchował jaki upośledzony, czy głuchy od urodzenia. A tak w ogóle, to ptaki słyszeć muszą, bo na huk zrywają się do lotu. Chłopię zupełnie niedorosłe pozwoliło sobie na płacz, przegrywając batalię o taczkę. Jak dorośnie, będzie dumny być może, że to nie on nią jeździ. Na chodnikach i murkach powstają spontanicznie kolorowe rysunki kredowe. Jak nie drabina na mur, to gra w klasy, gdzie każda klasa ma więcej niż fantazyjny kształt i kolor. Nawet połowy rozszyfrować nie umiem, ale zmysł artystyczny i ja, to dwa końce huśtawki. A skoro już o niej mowa, to bawią się na niej dzieciaczki w kaskach. Niebezpieczny trend, bo ktoś ograniczony wprowadzi przepis i będzie karał dorosłych za brak kasku u dziecka, gdy bawi się na zjeżdżalni, czy bujanym koniku. Okropność.

6 komentarzy:

  1. Powiadają, że to dobrze, gdy rodzi się więcej dziewczynek, bo wojny nie będzie. Odkładając na bok przekonania ludowe, pragnę zauważyć, że nawet wykreślając płeć męską, nie trzeba się martwić - terez jest płci do wyboru, do koloru i jedna w tę czy we w tę różnicy nie zrobi. Pozostaną pewnie jakieś zasuszone eksponaty w muzeach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sądzisz, że taki "naturalizowany facet też sobie poradzi z rozpłodem?

      Usuń
    2. A cholera ich wie, może rozmnazanie będzie załatwiać AI?

      Usuń
  2. Nie mogłam rano komentować z żadnej opcji...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mieszałem nic, ale blogger nie jest przyjazny ani piszącym, ani gościom.

      Usuń
  3. Czytelnik we mnie od razu zatrzymał się na tym „policzeniu mamusiek i narybku”, takie spojrzenie niby z dystansu, a jednak podszyte czułością i lekką ironią. Masz dar wyłapywania mikro-obrazków (wiem, powtarzam się), które wyglądają jak notatki do większej opowieści o ginącej różnorodności, nie tylko biologicznej, ale i tej dziecięcej, ulicznej, kredowej. Trochę to wszystko melancholijne (czerwona księga, zagrożona płeć), a trochę śmieszne, jakby na granicy bajki i felietonu. Podoba mi się też, że płynnie przechodzisz od ryb, przez huśtawkę, aż po kaski, tak jakbyś sam się bawił tą narracją. Dla mnie to obraz lata, który ma w sobie i kruchość, i lekki bunt wobec „okropności” regulaminów.

    OdpowiedzUsuń