niedziela, 3 grudnia 2023

Modliszka.

 

    Z pogardą patrzyła na wolnych mężczyzn. Miała wyrobione zdanie na ich temat – sami popaprańcy i pedały. Jeśli w ogóle zwracała uwagę na przeciwną płeć, to zerkała chciwie wyłącznie na „zajętych”. Twierdziła, że jeśli jakaś sucz wcześniej zainteresowała się delikwentem, to po pierwsze – obiekt ma jakieś szczątkowe zalety, albo przynajmniej zauważalną kasę. Po drugie – nie jest gejem i być może oprawi męską pożądliwością gorące piękno kobiecego ciała. Po trzecie – w łóżku coś już potrafi i nie trzeba go będzie prowadzić za rączkę. Szkoda czasu na sieroty, co to zleją się z emocji, zanim kobieta nacieszy się ich sztywnością i nieporadną zapalczywością. Po czwarte – niech inna samica pierze mu skarpety i gotuje obiadki, w powyciąganym dresie i z gorączką lata na zakupy do dyskontów, żeby mu schabowego z buraczkami upichcić, gdy uprzejmie wróci z roboty po trzech zaledwie piwkach. I wreszcie po piąte – kiedy znudzi się takim, wystarczy lekko ukierunkować liniejące sumienie samczyka, by zaczął jąkając się przepraszać, że musi wrócić do żony, dzieci i całego tego barachła, które tak pochopnie porzucił na chwilę zapomnienia.


    Uwielbiała efekty pracy rąk ludzkich, pod warunkiem, że nie były to jej ręce. Sama wolała brać. I dostawać też lubiła, choć odrobinę mniej. Stworzona była, żeby wędrować pomiędzy zachwytami i hołdami, częstując się drobiazgami z pełnej misy cudzych zaradności. Czasami uszczknęła ciut za dużo, ale przecież była nadal młoda. Dopiero uczyła się, że nadmierna pazerność kończy całkiem dobrze zapowiadające się „na zawsze”. W jej przypadku najdłuższe nawet „na zawsze” nigdy nie trwało dłużej niż kilka miesięcy.


    Umysł tak nietuzinkowy błyskawicznie nudził się. Szczególnie, kiedy wybranek musiał kryć się ze swoją grzeszną fascynacją przed prawowitą małżonką. Poddawała ich próbom, z których żaden nie wychodził z tarczą. Skamleli i łkali. Jak psy. Dlaczego więc miałaby traktować ich lepiej niż bezpańskie zwierzęta? Dzisiaj… Tak, dzisiaj zakończy znajomość z Piotrem. Pora na ożywczą zmianę. Lato tuż tuż. Może pora rozejrzeć się za kimś mocno opalonym, mieszkającym blisko ciepłego morza? Nie była dziwką i gardziła nimi. Sama najpierw kradła facetom duszę, dopiero potem przejmowała kontrolę nad ich portfelem, czasem i przyzwyczajeniami.

11 komentarzy:

  1. Pożeraczka dusz, brzmi dumnie!
    Względy praktyczne na drugim miejscu, jeszcze takowe bywają?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem - pozwalam wyobraźni eksplorować niezbadane pola.

      Usuń
  2. Nie wszystkie kobiety mają rączki stworzone do pieszczot. Tak uważa wujek Oskar. Nasłuchał się tych mądrości życiowych w sanatorium od niejakiego(zbieg okoliczności?) Piotra. Piotr miał ksywkę Wędrowny Alfons i był rozchwytywany przez damy. Stosował sprawdzonego suchara i zagajał-czy damy się dobrze bawią? Na ogół odpowiadały-Jak damy, to się bawimy...
    Z kobietami trzeba szczerze rozmawiać, chyba?
    przezorny Janek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno zbiegów okoliczności nie ma. są zbiegowie i okoliczności. ale nie łącznie, tylko niezależnie.

      Usuń
    2. Nie wiem, nie byłam, ale też słyszałam co w tych sanatoriach się wyprawia. Trzeba mieć zdrowie na takie balety!

      Usuń
  3. Znaczy się, że geje są bezpieczni? Chociaż... Zapewne męskie odpowiedniki takich modliszek też kręcą się po świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewne tak. lepiej nie sprawdzać. takie spotkanie może być niezwykle kosztowne.

      Usuń
  4. Będzie ekstrakt o wycofanych i bojących się życia i świata patyczakach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak napiszesz... ja pozwalam umysłowi na swobodę. to nie gazeta, w której treści się zamawia.

      Usuń
  5. Babsko pierwszorzędnie umie się urządzić. Mnie źle wychowano i dlatego ciągle mam jakieś problemy. Gdybym była taka mądra jak ona, to ho, ho!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strach byłoby się zbliżyć do Szanownej Pani

      Usuń