czwartek, 9 stycznia 2025

Skrzy się skrzynia pełna skrzypu.

 

      „Jesteśmy ekspertami w vendingu” – chwali się lewa elewacja samochodu dostawczego, a mnie ogarnia śmiech, ilekroć widzę takie „szamotuły” językowe. Bóbr cleaning – istne cudo dla osób o dwóch obywatelstwach.


    Niczym generał, dumny, że może wysłać na śmierć całe stado młokosów, śmiało promenuję przed karnym szeregiem manekinów stojących na baczność i umundurowanych w suknie ślubne startujące w konkursie – która uzyska głębsze wycięcia i nie rozpadnie się podczas zakładania. Mijam, lekce sobie ważąc szacunek szeregu i zerkam łakomie na pulchne dziewczęta mieszające ciasto z zapałem, od którego może się zrobić gorąco od robaczywych myśli.


    Obserwuję rosnące zainteresowanie płci piękniejszej futerkami – nie dość, że kurtki, buty, czapki, to teraz kapcie i słuchawki owłosione niczym yeti nie znający fryzjera. Czekam, aż pojawi się bielizna futerkowa. Potem już tylko park pełen chorych, podciętych, albo zgoła upadłych drzew rodzi pytanie, kto dłużej przetrwa – ja, czy drzewa? I niestety, odpowiedź nie jest oczywista.


    Pani obficie wyposażona w cielesne walory schyla się po coś i z mety staje się przeciwieństwem zaćmienia słońca. Czerwień jej krągłych pośladków zaćmiewa otoczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz