poniedziałek, 3 lutego 2025

Szeherezada.

 

    - Rzucam robotę – oznajmiła z dumą, nie przejmując się, kto zazdrości, a kto kompletuje ploteczki dla szefa.


    - A co? Masz lepszą? - Zapytała ta, co zawsze musi pierwsza wiedzieć, bo wiedza, to przecież waluta wiecznie niedoszacowana i pożądana, niczym cnoty domniemane.


    - Nie.


    - Nie? - niedowierzanie kipiało w pytajniku i tylko patrzeć, jak eksploduje niczym wulkan w Yellowstone – więc jak?


    - Od jutra zostaję Księżniczką.


    - …?


    - No, tak. Mój stary…. Znaczy Mój Pan i Władca, jak wiecie jest zapalonym działkowiczem. I wczoraj właśnie poszedł wykopać korzenie od jabłonki, co to uschła zeszłego roku. Ściął ją, a pień zamierzał wykopać, żeby na jej miejsce posadzić czereśnię, czy wiśnie… Grunt, że zabrał się do roboty i dokopał się do ropy. Więc ja, od jutra, jak tylko ruszy sprzedaż zostaję Petro-Księżniczką. A dzisiaj proszę mi już nie przeszkadzać, bo sprawdzam trendy mody i dostępność kiecek w Mediolanie, brylantów w Amsterdamie, oraz biletów na najbliższą premierę w Metropolitan Opera...

10 komentarzy:

  1. Kiecki i brylanty to nie, ale te bilety lub podróż dookoła świata... brałabym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, zawiesiłam sie...
    To chyba z powodu wieku... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. znaczy dokopał się do rury... a ta kretynka /zgroza!/ się wygadała koleżance... w takiej sytuacji, to ta księżniczka dużo sobie nie zdąży kupić...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby pazia potrzebowała, to ja bym reflektował...

    OdpowiedzUsuń