sobota, 19 kwietnia 2025

Bełkot marudera.

 

    W ramach rozmów o perypetiach wychowania potomstwa w pojedynkę, jak to zwykle bywa zaczyna się od licytacji, kto bardziej i w ogóle. Wiadomo, że lekko nie jest, szczególnie w pojedynkę. Ale.


    Facetowi chłopaka wychować jakoś łatwiej, choć to zadanie więcej niż ekstremalne. Trzeba uczyć moresu i jego braku jednocześnie. Żeby był hardy kiedy trzeba, i uległy kiedy to nic nie daje (np. w obliczu ojcowskiej determinacji). „Zrównoważona agresja” – pojęcie przemilczane przez media równoważące wszystko, co tylko się da, nie wnikając, jak to osiągnąć. Kajtek rośnie, trzeba mu portki wymieniać na większe, bo z dopiero co kupionych już mu łydki (daj Boże tylko) wystają, żre jak odkurzacz ze świeżo wymienionym workiem, lekceważy każdy autorytet, zasady i reguły świata „dorosłych”, a na dodatek zadaje pytania. Trudne, już choćby przez sam fakt ich postawienia. Normalnie, z dorosłym, oparłoby się sprawę o bufet, zmierzyło się z tematem w obrębie własnych jelit, rozcieńczyło wyczynem dla małolitrażowych wojów, czyli cztery razy sto z zagrychą, po czym można byłoby już wybełkotać zwrotną odpowiedź, lekko przyprawioną ciężką, uliczną ekspresją. Trzeba przyznać, że są pytania, na które trening należałoby zwielokrotnić, zanim rozwiązanie pojawi się między uszami. Co prawda wtedy strasznie trudno je stamtąd wydostać, a w wyniku nieuchronnego parowania myśli giną podczas rutynowej dezynfekcji centralnego układu nerwowego i jego ponownego odpalenia do działania 24/7.


    Szkoła, usiłująca utemperować i ucywilizować ludzkie szczenię jest w tarapatach, ilekroć taki osobnik jest dobrze odżywiony, wyspany i nie do końca zadowolony. Personel nie przyznając się do tej prostej konkluzji udaje zaniepokojenie, kiedy dziecię jest senne i nieskore do przejawów aktywności jakiejkolwiek. Szczególnie, że owa aktywność, w zależności od wieku delikwenta sprowadza się do ciekawości (co będzie jak tym rzucę? Kiedy zauważą, że mnie nie ma wśród tych nudziarzy? Będzie płakał, jak mu zabiorę? Można to zjeść?), eksperymentów społecznie nagannych (palenie w toalecie, wykradanie alkoholu z piwniczek starszych pań i z domowych barków, wagarach z…, albo całkiem bez, spontaniczna Wielka Majówka na Patagonię, z garścią bilonu i trasą opracowaną ad hoc w głowie), czy wreszcie Pierwsza, Nieśmiertelna Miłość, wymagająca dowodów wzajemnych, przechwałek i skrupulatnie ukrywanej ekspresji autoerotycznej. A kiedy popełni się już Pierwszy Raz, wraz z nim zgaśnie niewinność, mleko pod nosem i świat spolaryzuje się dążąc do niekończących się powtórek, bez względu na wydolność eksploatowanego do kresu wytrzymałości organizmu, można powiedzieć, że proces dorastania szczeniaka dobiega końca, a dorastacz może powoli wyprzęgać i zająć się sobą.


    Można dramatyzować, że to droga przez mękę, jednak byłoby to nadużyciem, bo przecież NIEKTÓRZY chłopcy JAKOŚ dorastają, nie wszyscy zaraz w Patagonii, a co bardziej zacofanym w rozwoju udaje się nawet nie ulec nałogom. Jeśli któryś zdąży się wylizać z sideł pierwszej miłości, albo w ogóle ominął tę rafę, dzięki doświadczeniu sąsiadki, względnie temat odpuścił z powodów duchownych, szansa na okiełznanie arkanów dorastania i dojrzałe życie rośnie. Czyli niepotrzebna martyrologia.


    Niewątpliwie trudniej jest dorastać dziecko płci odmiennej. Przede wszystkim, najpierw trzeba zrozumieć potrzebę przytulania, co łatwe nie jest. Żarcie w przypadku tych kruchych istot zdaje się być ponurą koniecznością, która już w wieku lat pojedynczych zdaje się odkładać nie tam, gdzie należy, więc lepiej byłoby wszystko wypluć, zanim osiądzie grubą warstwą na brzuchu, czy biodrach. Za to kwestia tekstylna staje się źródłem dramatów na miarę szekspirowskich arcydzieł. Ile halek, falbanek, kolorów księżniczkowatych koron, czy może koronek, z których wyrastają po jednokrotnym zaledwie użyciu? Kokardy wiązane tak wymyślnie, że tylko włosy wymagają większej wirtuozerii, a w końcu nie każdy jest mistrzem fryzjerskim.


    Dziewczynki, jako istoty o wyższej inteligencji, wymuszonej niedostatkiem siły fizycznej uczą się podstępów i knowań, przy których Richelieu to szczeniak. Jak pozyskać misia od dwa razy tłuściejszego Bysia? Co zrobić, żeby połowa lodów trafiła do jej brzuszka bez przystanku w jego buzi? Jak zdobyć łopatkę, o którą właśnie bije się trzech rozkoszniaków? Nie wspominając o wyszukanych pytaniach, z których tylko nieliczne mają podwójne dno – reszta ma ich najmarniej cztery, a może i siedem? Nie zapominając o szóstym zmyśle, który u dziewcząt budzi się przed ząbkowaniem i chyba już nie zasypia do końca świata, można być pewnym tylko jednego – nic pewnego pod słońcem! Oczywiście nieuniknione są pytania i inne, jeszcze trudniejsze historie, jak dobór pierwszego stanika, czy instrukcja obsługi pierwszego okresu, skąd do Pierwszej, Nieśmiertelnej Miłości droga jest zawiła, jak kłębek wełny po kocich igraszkach. Dziewczęta częściej od chłopców czas traktują arogancko i błyskawicznie dostrzegają względność, więc Pierwsza i Nieśmiertelna Miłość mogła się odbyć w przedszkolu, a teraz jest jedynie podrasowana doświadczeniem zdobytym w pierwszej C i paroma rozchichotanymi wieczorami w jedynie słusznym, damskim gronie rówieśniczek przy bezwstydnie podkradzionym babci wermucie.


    Lepiej w ogóle nie wspominać o końcu Pierwszej, Nieśmiertelnej Miłości, bo to czas, kiedy cała wychowawcza empatia dorastacza zostaje zużyta w pierwszym paroksyzmie, a momenty dopiero zaczynają się rodzić i robią to w postępie już nie geometrycznym, a logarytmicznym. Odetchnąć można… Nie, skoro tak się zaczyna zdanie na temat wychowania dziewczęcia, to znak, że wypowiada je ignorant. Pofolgować można dopiero, kiedy kto inny przejmie pałeczkę i podejmie się opieki, póki śmierć i tym podobne pierdoły nas nie opuszczą. Ale i to nie jest takie pewne.

21 komentarzy:

  1. idź albo giń! ... Legio...
    Drin

    OdpowiedzUsuń
  2. nadwiślański świt...
    albo bełkot...
    mam tak samo jak...?
    Szkoła? Bez srajfonów ...
    "...alpagi łyk i dyskusje po świt...", kiedy byłem małym chłopcem, ojciec jeździł coś zbudować... i mamy teraz nie chcą rodzić-marudy?
    Śmierć? Życzenie obecnych wartości ..., ŚWINTA ido- prostaki, katoliki, sól ziem naszych do supermarketów po promocyje pielgrzymujo.
    Uśmiechajta się dziewuchy, ja wasz uśmich lubię ogromnie! Karminowe usta...
    cudzoziemcy-witomy Was jajcem, schabem i kiełbasom w żurze i ze chrzanem! -Amen.
    Drin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele w Tobie kipi. wspomnień i nie tylko. może warto to jakoś skanalizować i zacząć pisać?

      Usuń
    2. jedno, co warto to ...., o poranku
      "Pokuta w Quartannie r. 1678"(2O25 R.) Morsztyn.
      "...
      Jam robak ziemny, proch marny, pies zgniły....
      .....
      TY rad odpuszczasz, a mnie tego trzeba..."
      "....Pierwszej, Nieśmiertelnej Miłości..."
      Zmartwychwstał Pan! Alleluja!
      reszta, to bełkot marudera..., cały Legion maruderów....
      Drin
      p.s. na własną odpowiedzialność zgodnie z instrukcją...

      Usuń
    3. wzajemnie.
      Drin

      Usuń
  3. Niektórzy od samego rana walą w gaz, bo przecież są święta! Trafili na promocje w monopolowym. Zero prawdziwych przeżyć, topią robaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. robal, wybitny nurek, radzi sobie nawet w etanolu.

      Usuń
  4. Jaki robak to wytrzyma? To znęcanie się i na to są paragrafy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a który robak przeczyta i zrozumie zawartość paragrafu?

      Usuń
  5. Bądźmy ludzcy! Apeluje, aby być człowiekiem na co dzień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam skłonności do stawania na apelach.

      Usuń
    2. A ja powiadam, nie trać nadziei. Wesołego Alleluja, dziś Pan Jezus powstał z grobu.
      - Robak sumieniem narodu.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Jak coś kogoś gryzie, to się mówi, że robak. To jest taki związek frazeologiczny.

      Usuń
  7. a jak nie gryzie i jest symbiotyczny...
    cesarz kapłan Robal atrydzki sumieniem Kosmosu? To może frazeograficzny.... . Lemowo-gwiazd sięgajmy!
    można polewać..., już poniedziałek. Ale po katolicku, z umiarem..,i po ablucji...
    Drin

    OdpowiedzUsuń
  8. Błyskotliwa, ironiczna wiwisekcja samotnego rodzicielstwa, pełna autoironicznych dygresji i językowej brawury. Z humorem i czułością kreślisz krajobraz dojrzewania – chłopięcego i dziewczęcego – balansując między bezradnością a serdecznym podziwem. No ładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie jest tak? każdemu wydaje się, że wie, co dobre, a potem okazuje się, że absolutnie nie. dzieci potrafią zaskoczyć a dorośli zapominają, że kiedyś i oni tak mieli. jak się samemu sobie nie udało życia ułożyć, to jak można układać maluchom? to niezbyt uczciwe.

      Usuń
    2. może warto pouczyć się od pisklaków? z tego co czytałem przyglądasz się Zosi.

      Usuń