sobota, 19 kwietnia 2025

Barber dla barbarzyńcy.

 

    Ławice mleczy wygrzewają się na trawnikach. A gołębie stadnie wysiadują komin. Liczą, że co się wylęgnie? Eko-groszek? Dym splecionych łańcuchów DNA? Małe, lśniące kominiątka? Bo chyba nie ekipa kominiarzy płci wszelakiej?


    Kos, nieco poirytowany moim pojawieniem się na krawędzi trawnika nie ustawał w wysiłkach, by wyszarpnąć spod ziemi coś długiego i rozpaczliwie broniącego się przed apetytem ptaka. Lipy zazieleniły się nieco zawstydzone, że dopiero teraz uznały wiosnę. Na straganie nieco zziębnięta kobieta sprzedaje ostatnie narcyzy i tulipany, ciężkie, świąteczne siaty wędrują ku domostwom.


    I nikt się nie uśmiecha. Wszyscy mozolą się i opracowują strategię prac. A nawet rezygnacji, bo czasu na wszystko zabraknie.

2 komentarze:

  1. Ten fragment jest jak nieogolony poranek świata – wiosna niby przyszła, ale z ociąganiem, wszystko trochę za późno, trochę niepewnie. A w tle codzienność, która nie ma czasu na zachwyt, tylko planuje – nawet rezygnację. I właśnie przez to jest to tak prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przedświąteczny dryf. wszyscy robią to samo, choć w różnej kolejności. i na radość nie ma już czasu, bo trzeba koniecznie to i tamto, a może jeszcze i owo.

      Usuń