Kozacka sąsiadka, wiecznie kaszląca, usiłuje wytłuc nadmiarową urodę ciężko biegając w miejscu, a skoro ma czas, żeby w trakcie ubijania kilogramów gawędzić, kondycję posiada niewąską. Zewnętrze traktowane słońcem i deszczem na przemian nie może zdecydować się czy zapraszać dzieciarnię, czy raczej pozwolić im na domowe zabawy. Słońce, kiedy jest, uczy się rysunku i maluje cieniami po placu zabaw gubiąc perspektywę, ignorując kolory, jakby uprawiało ołówkową grafikę, bliską przesadnej karykaturze. A kiedy tylko zmęczy się twórczością, przysypia, pozwalając by deszcz starł te nieudolne próby odtwarzania martwych natur. Owady niestrudzenie penetrują balkony i tarasy w poszukiwaniu smakowitych kwiatów. Wróbel jak pingpong podskakuje w te i na zad po parapecie niegościnnym, pustym i pozbawionym empatii, więc może on także ubija własną puchatość, by stać się smukłym jak nie przymierzając mazurek. Kos pikujący samobójczo w tujową gęstwinę powoduje wzburzenie widoczne gołym okiem, ale przeżył i na czarnym garniturku nie widać ani jednej skazy.
Mruczę Daukszewicza, Leniwą niedzielę, ale cichutko, żeby nie porazić otoczenia rozmiarem talentu, choć patrząc na pozamykane okna mam wrażenie, że osiedle opustoszało.
Mój parapet dla wróbli gościnny, dla gołębi nie.
OdpowiedzUsuńmasz jakieś ostrzeżenie?
UsuńPrzepędzam!
Usuńrozumiem. bezpośrednia szykana.
UsuńTuberculosistka znaczy sia? Da się wyleczyć, ale koszta poniosą wszystkie zdrowe. Większość wszystkich drepcze razem z nią i ględzi .... Wietrzyć i jeszcze raz wietrzyć, chociaż od smrodu jeszcze nikt nie umarł, podobnież, ale w tej kwestii nie mam 100% pewności. Mam do czynienia z 40%, na ogół. Na zdrowie.
OdpowiedzUsuńA ja tego, no, co w hotelu Patria bywał na godziny...parodiuję z mandoliną. D.?. Jeziorarz z W-awy, kiedyś był kimś, ale się przejechał, słaby driver...
Drin
niech każdy mruczy swoje. tak jest dobrze.
UsuńNo, już różne pomruki słychać..., oby nie ryk. U jeleni to się zdarza częściej niż u niedźwiedzi. Zresztą za głośniejsze mruczenie mają iść do ostrzału. Biedne misie...4, jak na ten czas, darmozjady... .
OdpowiedzUsuńgwałt faunisty/czny?
Drin
Sztaudynger napisał kiedyś
Usuńopowiem w tym utworze
o faunie i o florze
raz faun do igraszek skory
pozbawił nimfę flory
Skradł jej wianek, czyli. Odkwiecił. Zazdrośnicy zrobili z Pana stupratora, starca obleśnego, a on był tylko niewinnym defloratorem. Biegał po lasach, łąkach, wąchał i zrywał kwiatki, zioła ..., czasami brał ośnik... . Może i trafiła mu się od czasu do czasu ciekawa I skora ruszałka, albo paź królowej... . Każdy rozsądny ogrodnik, wcześniej czy później musi deflorować, żeby nie dopuścić do inwazji. To zabieg konieczny...podobnież.
OdpowiedzUsuńDrin
no i zapylać też ktoś musi. żeby gatunek przetrwał.
Usuń