sobota, 12 lipca 2025

Niemowa.

 

    Nadzieja podobno umiera ostatnia. Ale często wiara poddaje się znacznie wcześniej. Była piękna, ale już nie młoda. Piękna? Z przyzwyczajenia. Nauczyła się dobrze wyglądać i inaczej nie umiała. Dorastając słuchała rad babci, jak ustawiać się do zdjęcia, jak się poruszać, odzywać, czy zachowywać, żeby nie popaść w wulgarną taniochę i jednodniowy aplauz. Szanowała za to babcię, ale też klęła, kiedy nikt nie słyszał. Jej koleżanki dawno powychodziły za mąż, otoczone wiankami dorastających, albo całkiem dorosłych dzieci, a ona wciąż była sama. Znała swoją wartość i nie zamierzała iść na ustępstwa ze względu na zegar biologiczny, czy inne niezbyt fortunne motywy, jakimi podpierały się znane jej kobiety. Wolała być sama, niż zadowolić się bylejakością.


    Jeszcze niedawno poświęcała sporo uwagi makijażowi, paznokciom, czy fryzurze modelowanej przez zawodowca co najmniej raz w miesiącu. Obecnie zrezygnowała z farb, zdecydowała się na krótsze, bardziej praktyczne i łatwiejsze w utrzymaniu włosy. Niech same o siebie zadbają – mruczała przed lustrem – tak, jak ja dbam o własny komfort. Dezodorant i dyskretny aromat doskonałych perfum musiały zostać, ale reszta? Z biżuterią nigdy nie przesadzała, uważając minimalizm za większą pokusę, od masy świecidełek. Wysławiała się bardzo kulturalnie, unikając wytrychów i wulgaryzmów, pozwalając rozmówcy na dokończenie wypowiedzi, by nie przepychać się z polemiką, a słuchała z uwagą i szacunkiem, co skłaniało ludzi do ważenia słów.


    W strojach preferowała staroświecką elegancję odróżniając ją od ekstrawagancji, a szyk od szoku. Leginsy? Na pewno wygodne, ale publiczne podkreślanie intymności uważała co najmniej za niesmaczne. Nawet idąc do piwnicy po słoiczek dżemu, czy sałatkę warzywną ubierała się tak, żeby nie dać się zaskoczyć w powyciąganych dresach, czy innych nieestetycznych tekstyliach. Preferowała sukienki i spódnice, a gdyby udało się zaglądnąć do jej szuflady z bielizną, każda para fig, czy stanik byłyby naprawdę dobrej jakości.


    Poukładana niemal doskonale, inteligentna, bez nałogów. Sama… Gdyby nie kłóciło się to z jej światopoglądem sklęłaby siebie za pełen pakiet „zalet” – myślenie w cudzysłowach wychodziło jej znakomicie, ale tym myśleniem nie zamierzała dzielić się z otoczeniem. Nawet wśród koleżanek ze studiów nie pozwalała sobie na taki ekshibicjonizm. Improwizację uznawała za dopuszczalną jedynie na ekranie kinowym, albo wśród muzykujących jazzmanów. Resztę miała zaplanowaną, przemyślaną i niezrealizowaną do dziś.


    Kilka lat temu spotkała faceta, który spełniał, przynajmniej na pierwszy rzut oka wszystko, czego oczekiwała od wymarzonego partnera. Niestety, inna kobieta dostrzegła jego zalety wcześniej i był trwale zajęty i jawnie zaobrączkowany, nie pozostawiając cienia złudzeń. Powinna o niego powalczyć? Rozcieńczyć zasady kieliszkiem gruzińskiego, czy mołdawskiego wina i „pójść na całość”, jak jej mniej wymagające znajome? Nie wiedziałaby nawet, jak się zabrać za coś takiego. Musiałaby zbezcześcić wszystko, co stanowiło o niej, a na takie rozcieńczenie zasad chyba nigdy nie będzie gotowa. Nie walczyła, ale zapomnieć też nie umiała.


    I właśnie dziś, kiedy całkiem zwątpiła we własną wartość, spotkała go przypadkiem, choć od pierwszych niegrzecznych myśli udawało się unikać jego towarzystwa. W okamgnieniu dostrzegła brak obrączki. Aby ochłonąć z emocji, stanęła przed lustrem przy umywalce. Gdyby miała z kim pogadać, byłoby łatwiej, ale nie miała. Od kiedy babcia umarła, nie miała nikogo, z kim odważyłaby się poruszyć temat tak intymny. Przez głowę przelatywały jej rozmaite scenariusze. Zdjął obrączkę, ale wciąż żonaty? A może tylko zapomniał, bo się spieszył po porannych czułościach? Przecież brak obrączki nie oznaczał, że jest wolny, a jak zapytać o coś takiego, żeby się nie jąkać? I czy w ogóle pytać, bo jeśli jest rozwodnikiem, to chyba nie taki znów idealny? Myśli z głowy przeniosły się na dno żołądka i bynajmniej nie były to motyle.


    - Co robić – pytała własnego odbicia w lustrze – I to szybko, bo znowu zniknie i następnym razem… może znów mieć obrączkę. I znów nie z nią.

10 komentarzy:

  1. Kobieta niemal idealna i ma niemal wszystko, poza tym, co najważniejsze. Ciekawy tekst.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tylko wariacja, powidok. ciągi dalsze spowodowane widzeniem. wymyślone na widok kobiety w autobusie.

      Usuń
  2. "Co robić" - biedna kobieta, a babcia nie żyje! Trochę już dojrzała do życia, sama siebie przynajmniej pyta, to oznaka...inteligencji nietuzinkowej raczej.
    Czytałem wieki temu o podobnej kobiecie. To był kryminał z gatunku śmiesznych. Dobrze się skończyła cała ta historia, bo babeczka oszukiwana przez różne męskie miernoty(nie miała doświadczenia), trafiła wreszcie na tego wymarzonego. Też okazał się łajzą, ale miłość... . Poznała kobietę, równie idealną, no i chyba do dziś wiedzie im się wspaniale...czasy się zmieniają...
    ach, zapomniałbym. ..."spotkała go przypadkiem..", też w to uwierzyłem! Ale nie ma przypadków! Są znaki i ta obrączka..., a raczej jej brak. No. Jak czegoś nima(czyt. nie ma), to od razu jest podejrzane. Tak, tak typ to sprytnie ukartował, mimo, że był tępakiem, zwiódł, uwiódł i poniżał tę szlachetną kobietę. Babcia, to jednak nie lustro nad umywalką - to też do mnie dotarło, ostatnio. Spryt, wyrachowanie i kłamstwo, czy do licha inteligencja? Próbowałem różnych forteli, ale one okazały się bardziej inteligentne..., co zresztą nie muszę udowadniać i zbytnio się silić...
    cdn. ? co zrobi bohaterka? no bo coś musi zrobić..., uwielbiam takie historie(może na faktach?). Uspokajam się...i czekam na dalszy rozwój ...tak 3mać!
    Drin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba poczekam, aż Ty to napiszesz. najwyraźniej wiesz więcej ode mnie.

      Usuń
  3. Ja znam tamtą wersję napisaną przez kobietę. Doświadczoną życiowo, wykształconą i w dodatku zawodową pisarkę. Napłodziła podobnych historii bez liku. Wszak książki to tylko propaganda... Być może to też jej powidoki, ale TU pisze mężczyzna, jak mniemam nie tylko dla mnie ciekawą rozprawkę opartą na fantazji ...i to jest TO! Cóż nagannego w tym, że sobie nagle skojarzyłem...nie oceniam, ale ciekawość, ciekawość nie pozwala mi milczeć. Co będzie dalej? Napisz cd. ..., jeśli masz ochotę. Ileż to snułem wariacji na widok kobiet? Nic w tym nagannego raczej...
    Nic nie wiem, jak nie przeczytam, ale wyobraźnia robi swoje, może podobne a może nie-przyznam się bez bicia!
    Drin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta wersja nie jest napisana. obraz pojawił się na chwilę i już. nie ma ciągów dalszych, ani bliższych. ciekawość każdy może zaspokoić samodzielnie dorabiając brakujące fragmenty. ja nie znam ich tak samo, jak Ty.

      Usuń
  4. Przekonujące. Ważna uwaga. Pojąłem.
    Samodzielnie zaspokoję swoją ciekawość. Trochę się boję, ale od czego autocenzura. Lubię seriale...jednak.
    Drin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. autocenzura jest straszna. człowiek boi się nie tylko wkleić publicznie, ale i napisać.

      Usuń
  5. motto
    "Zgadzasz się jesteś przy zdrowych zmysłach
    sprzeciwiasz się - jesteś zwyczajnie niebezpieczny
    zakują cię w kajdany"
    E. Dickinson.
    są"tematy niebezpieczne"i"tematy bardziej niebezpieczne"...
    "słupy runą", ale"mury"pozostaną -życie, to nie piosnki, bajki i takie tam...
    żyję w bajce(bańce?)i tłumię emocję pod wpływem...poligonu tyż. Na własną odpowiedzialność.
    Drin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać właśnie tego potrzebujesz. niech idzie na zdrowie.

      Usuń