niedziela, 16 marca 2025

Poradnik dla wakacyjnych ekstremistów celujących w niebo.

 

    Czyli eksploracja gór.


    Dla odmiany, bo ileż można jeździć nad morze i oglądać ten paskudny, monotonny obraz przepocony błękitem i od dołu i od góry. Niewiele poprawia cienka kreska widnokręgu, wyglądająca jak ucho klepsydry, w którym przyszłość zamienia się w przeszłość. Tam, gdzie nie sięga monotonia nieba i (mono?)-toń wody niezdatnej do picia – leży piach w tonach. Jak na pustyni, co w obliczu wielkiego, bezużytecznego zbiornika wodnego wydaje się co najmniej nierozsądne. Więc góry.


    Na początek dobrze jest przeprowadzić zwiad, a najbezpieczniej zdobywa się doświadczenie wykorzystując istniejące zasoby sieciowe. Na start dowiadujemy się, że widnokrąg zazwyczaj przesłaniają góry. Czasem porośnięte lasem, ale przeważnie kamieniste jak deptaki wokół Rynku, względnie zaśnieżone, jakby nie dojeżdżały tam pługi śnieżne przy dowolnym natężeniu opadów. Góry, bo może nie każdy to wie, to teren skompresowany przez tzw ruchy górotwórcze. Pośród znanych ludzkości twórców gór znajdują się wulkany, lodowce i trzęsienia ziemi i tym podobne wybryki natury. Tym samym góry są upośledzonym dzieckiem natury w wyniku gwałtownego porodu wspomaganego – cesarskie cięcie Ziemi.


    Po skompresowaniu teren trwale zachowuje się ekstremalnie. Albo wywyższa się pod niebiosa, albo wklęsa popadając w cieniste depresje zwane dolinami, chętnie zamieszkiwanymi przez wody, Bóg raczy wiedzieć czemu nazywane STOJĄCYMI. Nie ma tak głębokiej doliny, w której nie dałaby rady położyć się i zalec woda, ukrywając głębokość depresji przed ludzkim okiem, co daje namiastkę jedynej równej powierzchni w skrajnie nierównym terenie. Fragmenty wyniesione, z braku miejsca sąsiadują z terenami uniżonymi, co sprawia, że przejście z jednej opcji ku drugiej wymaga wysiłku większego, niż przejście z jednego ogródka piwnego, do drugiego. Nie. Nie sugeruję, że startując należy zaopatrzyć się w większą liczbę butelek, bo to po prostu boli. Już jedna butelka piwa, między dołem a górą nabiera wagi kamienia, jaki wtacza (ponoć) Syzyf.


    Podczytując relacje z górskich wypraw światowych sław Internetu można odkryć globalną zasadę. Generalnie, każdy z wirtualnych guru sugeruje korzystanie z gór w ruchu jednostronnym, tzn – na wzniesienia wjeżdżać gondolami, w dół (ewentualnie) schodząc. Jeżeli są góry na które nie da się wjechać (a ponoć są i takie), to nie ma powodu ich zdobywać, gdyż na szczycie nie ma nic, z wifi, jacuzzi SPA włącznie. Wydatek energetyczny na zdobycie takiego szczytu jest nieadekwatny do domniemanych korzyści, a wielogodzinna nieobecność w mediach społecznościowych może doprowadzić do spadku zasięgów. Istnieje przy tym nieoszacowane dotychczas ryzyko zwiększenia efektu cieplarnianego i stworzenie dziewiczej, indywidualnej dziury ozonowej, czemu każdy szanujący się członek (pipka) społeczności 3W powinien stanowczo się przeciwstawiać, dając przykład malcom tego świata, jak nie zostawiać śladu CO2 nadaremnie.


    Gdy jednak szczyt zaopatrzony jest w gorące źródła, konkurencję topless wygrzewającą na śniegu świeżo wydziarane tatuaże, jednodniowe gwiazdy portali wirtualnych i gwiazdki Michelina – wtedy warto. Wyasygnować kwotę pochodzącą ze strefy szarej, szaro-burej, albo nawet czarnej i nie do końca wenecką gondolę wygrzać tyłeczkiem ubezpieczonym na miliard baksów (wersja odtworzeniowa).


    Przed wjazdem gondolą, a najlepiej zgoła przed wyjazdem w góry, dobrze byłoby zamówić pogodę, paparazzich, zadbać o followersów i reklamodawców, by wyczyn nie przeszedł bez echa i fikuśnych fotek. UWAGA – z echem w górach lepiej nie przesadzać, bo są zbudowane jakoś tak akustycznie, że każde pierdnięcie odbija się im czkawką od wszystkich szczytów, zwielokratnia, wzmacnia, nabiera rozpędu, co może strząsnąć z gór sporo brudu, kamienia, albo nadmiar śniegu w sposób zwany lawinowym. Kto pamięta z fizyki – reakcja łańcuchowa, czy lawinowa, to coś, czego nie da się pamiętać z wybuchu bomby atomowej. Sądzę, że po zajściu reakcji w kamienistych górach też nie da się jej zapamiętać, więc won do szkoły, przypomnieć sobie o reakcjach. I to przed zawiadomieniem świata o zamiarze, bo będzie wstyd, albo nieoczekiwany game ower.


    PS. Ludzie nieustannie śmieją się ze zdobywców w szpilkach, czy klapkach, więc lepiej zadbać o obuwie. Zdarzały się już przypadki wspinaczki ekologicznej, na golasa, bezkonkurencyjnie pozyskujące kciuki skierowane w dół. Uwzględniając złośliwość krytycznych podglądaczy, jeśli chcemy pochwalić się sześciopakiem, względnie nowym bicepsem/biustem/pupką – wybierajmy góry ciepłe pozbawione mrozu, cierni, dzikich zwierząt i dewotek.

24 komentarze:

  1. Góry to zło absolutne, twór samego szatana. No zasłaniają widoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najwyraźniej te dalekie się nie udały i wymagały przesłonięcia.

      Usuń
    2. O! Możesz mieć rację.

      Usuń
    3. strasznie trudno o szczegóły dla tych dalekich. ani dotknąć, ani nic. a jak już tam dotrzesz, to co innego jest daleko i nie wiadomo, które daleko jest blisko...

      Usuń
  2. Ech, aż zatęskniłam za wędrówkami po górach. Bez żadnych wjazdów gondolami, jeśli to nie jest z jakichś przyczyn konieczne. Bez zbędnych luksusów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. póki nogi niosą - korzystaj i nie szukaj wymówek.

      Usuń
  3. Drogi Poradniku! Pomóż!
    Jak mam zatargać swojego konia na Gubałówkę? Chciałbym mu zrobić wakacyjną niespodziankę. Mam w planach spotkanie z końską klasą robotniczą. Niech sobie chłopaki porżą, pojedzą koniczyny i popierdzą, jak to u nich w zwyczaju bywa. Czy załadują mi konia do meleksu? Niech poczuje pełen komfort, nie przemęczy się i zachwyci pięknem krajobrazu. I spoconych zadepczywaczy naszych kochanych gór. Zakała...
    Jesteś moim ostatnim dyszlem-drogowskazem... Z góry dziękos za poradę, może już kiedyś spotkałeś się z podobnym problemem-z wyrazami szacunku z mojej strony. Koń podziękuje, kiedy wrócimy! O ile wyruszymy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za kilka srebrników TOPR podrzuci konika helikopterem. trzeba tylko posmarować.

      Usuń
    2. Wszędzie tylko ta kasa...
      Widać sporo kasiory miał Pan z Wielkopolski, że kupił Polakom jakieś góry, jak się trafiła taka oferta. Posmarował, gdzie trza i załatwił interes z korzyścią dla wdzięcznych Rodaków. Ja tam dla konia te parę srebrników mogę też wyciągnąć ze skarpety-niech chłopak doceni gest pański, a i tak wygląda szkapowato... . Chyba, że zrzutę uskutecznić w Zakopcu?-koń kaszle, jest z lekka szpotawy, stoi i śpi(cukrzyca!)... . Tylko, czy da rade z toprem coś załatwić? Trochę poroniony pomysł, chyba?
      mroczny

      Usuń
    3. jak nie z toprem, to z toporem. ale - przedsiębiorczy ludzie i prywatna inicjatywa jakoś napędza koniunkturę, więc może się udać. jak mawiał pewien znajomy - nie ma złych robót, są tylko źle skosztorysowane.

      Usuń
  4. to napisał mroczny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, góry wyraźnie przesłaniają widok na morze. Od zawsze to wiedziałam i dlatego tkwię na miejscu czyli przysłowiowej d...ie usypując wzgórza z ptasich odchodów, wypełniając doliny w klatce przesianym piaskiem . Jodowanym. Specjalistycznie wzbogaconym płynem . Udaję przed ptakami, że zbierałam dla nich muszelki i uzupełniam nieckę nacznia ich okruchami. tarczyca oddycha z ulgą. Jest jak nad morzem, a zebrane góry odchodów - odchodzą szybko w niepamięć kosza. Ale nie tego nadmorskiego. Jak to się mówi- coś za coś...

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę w tym tekście lustrzane odbicie współczesnych „ekstremalistów”, dla których każda wyprawa musi być perfekcyjnie udokumentowana i podana w efektownym kadrze. Góry jako „uproszczony” teren? Genialna ironia! A te technologiczne priorytety, konieczność zamówienia pogody i paparazzich – absolutnie w punkt.

    Czekam na kolejną część poradnika – może coś o survivalu w wersji influencerskiej? Jak przetrwać w dziczy bez dostępu do powerbanka i matcha latte? 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zamówienia się sypią. jak nic - siedmioksiąg czas napocząć.
      o influencerach już było. i to nie raz. poszukać linki?

      Usuń
    2. proszę bardzo
      https://w-lustrze.blogspot.com/2018/11/reinkarnacja.html
      https://w-lustrze.blogspot.com/2019/08/all-inclusive.html
      https://w-lustrze.blogspot.com/2019/08/all-inclusive.html

      Usuń
    3. https://w-lustrze.blogspot.com/2019/01/ozdobny-czowiek.html

      Usuń
  7. o to, to..
    jak przetrwać w górach omijając schroniska i bacówki z napalonymi juhasami. Przy okazji nie zadeptać krokusów(górale depczą je celowo-wiadomo?). Jak szczytować wedle gorącego źródła nie zdobywając szczytu-jeden przyjemny wysiłek i basta! Reszta niech będzie milczeniem owiec, a tym bardziej baranów...
    mroczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no... a we własnym zakresie dozbroić się intelektualnie - nie łaska? w sieci ponoć wszystko można znaleźć.

      Usuń

  8. laptopy, srajfy, komóry-i w góry!
    internetum tumanum
    robią profesury
    jestem tylko nizinno-depresyjnym tułaczem, czasami jakaś dolinka się trafi, wądół zabagniony.
    Góry to wyższy poziom, ekstrema umysłowa...
    mroczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zabagnionych wądołach dobrze uprawia się żywokost

      Usuń
  9. Poradniku!
    Oczywizda. Żywokost koniecznie popijamy nad brzegami górskich stawów. Taki napar stawowy podobnież dobrze wpływa na gibkość piechura. Co spożywamy nad Morskim(?)Okiem w górach? Krewetki? Czystek? Oko wie...praktyk.
    Jakiś śpiewnik górski, oprócz zielnika...
    hej góry i doliny
    mroczny

    OdpowiedzUsuń