środa, 5 marca 2025

Lewitujący lew lewicy.

 

    Piękne panie zdążyły już wyjąć z szaf spódniczki krótsze od płaszczyków, by oszołomić samczą połowę społeczeństwa urodą łydek okrytych rajstopami w nieprzemijającej czerni. Czerń zresztą towarzyszyła mojemu wzrokowi nieustannie. Natknąłem się na podpisaną srebrem i brylancikami czarną pupę sugerującą, że spodnie ukrywają różowe pośladki. Po angielsku, bo to chyba brzmi bardziej światowo, a kto chciałby nosić zaściankowy tyłek. Następna pani podpisała swoje zaplecze identycznym zestawem kolorystycznym - juice, chyba, że takie soczyste, ale nie wiem, bo z angielskim mi nie po drodze i trochę zgaduję.


    Przez okno podziwiam po raz kolejny drogę – tym razem przeliczyłem pasy zieleni. Pięć w pasie drogi, to chyba już nadużycie, albo rozrzutność. Na każdym można byłoby postawić jedną, chudą krowę, żeby strzygła tę trawkę, każdego dnia przystanek dalej… Pod wiatą, na ławeczce, niczym szmaciana laleczka zasnął chłopczyk. Nóżkami nie sięgał chodnika, a głowę złożył mamie na kolanach. Niebo dopiero rozpalało się w wiśniowych różach, więc dziecię najwyraźniej niedospało tej nocy. Poblokowane kasowniki wprawiają niektórych w zakłopotanie, a może i niepokój.


    Rzeka wyglądała na niezdecydowaną. Nie wiedziała, czy płynąć w górę, czy dół mapy, i czy w ogóle gdzieś płynąć. Kozackie graffiti nie stanowi już zaskoczenia, ale arabskie „szlaczki” jeszcze tak. Na drzewie ktoś namalował wielkie czerwone serce z białym obiektywem celownika. Na murze pojawiło się coś, co wziąłem za strzykawkę pełną krwi. Czerwień jednak nie przełamała naporu czerni wystarczająco.

2 komentarze:

  1. Gra kontrastów – czerni i czerwieni, ruchu i zawieszenia – buduje wrażenie świata w lekkim rozedrganiu. Rzeka niezdecydowana, graffiti pełne znaków, a życie płynie… albo i nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panta rhei. Miasto żyje, ma rytm, nurt, miejsce na wiry i ciężkie fale historii. a pośrodku plankton uwija się, by stwarzać jutro ciut inne od wczoraj.

      Usuń