Nowy rozkład jazdy spadł na osiedle, jak jeźdźcy Apokalipsy, powodując lekką dezorientację i rozbuchaną ciekawość, jak zachowa się owa „cudowność komunikacyjna”. Powiem od razu, że test wypadł na niekorzyść – jechało i wracało się dłużej, nici z oszczędności czasowych, a tłok jak był, tak jest. Z minusów warto zauważyć, że przystanek końcowy wyemigrował niemal na wieś, choć był elegancko w centrum. Autobusy wywijają skomplikowane „fiflaki”, żeby dostać się na bus pas i pętlę autobusową, na której panował ordynarny chaos i tłok. Krótko mówiąc – wyszło jak zawsze za potężną kasę. Jeśli to ma być rozwiązanie XXI wieku, to wolałbym wrócić do poprzedniego.
Kaliny zaczynają bielić się pięknymi rozetami kwiatów, starszy gość przymierza się do strzyżenia betonowego podwórka w asyście smakosza napojów wyskokowych. Młode dziewczę wymuszało na swoim Kozaku pieszczoty wątroby, albo i jelit, okazyjnie prezentując opancerzony pępek. Pod witryną sklepu oferującego „wszystko” po pięć złotcyh ktoś podrzucił pampersa tak nasiąkniętego zawartością, jakby za chwilę coś zamierzało się z niego wykluć. Chuda babeczka w cielistych leginsach niosła kwiaty marki goździk (sztuk ze trzy, czyli dość oficjalny zestaw służbowy), jakby to był rapier. Dziarsko maszerując wypatrywała wroga, żeby wrazić mu w brzuszysko zacną broń po bełt i wypatroszyć, jednak nie mogła zdecydować się na wybór celu. Normalnie Naga Broń, ostrzejsza od żyletki. Kolejne dziewczę pod troskliwą opieką pięknego chłopca na przejściu dla pieszych wydłubywała coś pracowicie z dekoltu. Albo mucha tam wpadła, albo okruszki żarcia, bo przecież w marszu, dla oszczędności czasowej warto czymś zająć żołądek. Nie wiem tylko na co ów zaoszczędzony czas zużyje. Wizyta u gastrologa? (Swojego czasu wymyśliłem nazwę specjalisty – gastroentomolog – fachura od motyli w brzuchu)
Motyle w brzuchu, O.K. a muchy w nosie?
OdpowiedzUsuńmuchy w nosie, to chyba działka larwyngologa.
UsuńO, dobre :-) kupuję!
UsuńJak nic władze miasta chcą łyknąć tą wiochę, tłumacząc, że wieśniactwo pracuje w mieście i korzysta ze zdobyczy cywilizacyjnych. Jakieś tereny się trafią ciekawe... . U nasz tak było, ale zobaczyli takiego wała i odpuścili. Wieś się trzyma w kupie, nie da się gnojom...
OdpowiedzUsuńDrin
zdumienie mnie nie opuszcza - pętlę buduje się zwyczajowo ZA MIASTEM, bo miasta mają to do siebie, że niepostrzeżenie się rozrastają. i tam jest właściwy teren, porośnięty kukurydzą i rozdzielnią gazu (rozdzielnia powoduje, że teren jest dewelopersko uśmiercony). tymczasem nasza "pętla" powstała między blokami jakieś dwa przystanki wcześniej, niż dotychczas dojeżdżały autobusy, a tam właśnie budują się kolejne domy w dużych ilościach.
UsuńNo to komu zrobili dobrze tą"pętlą"? Co prawda od zawsze jestem pasażerem i mam osobistą kierowczynię, bo płacę i wymagam. Są jednak i takie sytuacje życiowe, że wygodniej i bezpieczniej wsiąść do tramwaju, czy autobusu i to nie byle jakich standardów. Pamiętam wojnę o pętlę w tej wsi, a raczej o krzyż. Jakiś mundry chciał go sprofanować i postawić obok przystanek i kibel . Nieuk nie wiedział na co się porwał..., ale się przekonał i pętlę z kiblem przesunięto o 50 metrów. Potem postawiono nowy krzyż o specyficznym dla regionu kształcie. Przystanki między wsiami znajdują się obok kapliczek. Na 4 km trasie jest ich 3, a na końcu wsi(świata)stoi czwarta, najpiękniejsza i najstarsza. Udać się w taką kapliczkową podróż sentymentalną...
UsuńDrin
ładna rzecz. szlak kapliczkowy - w sam raz dla turystów. mogliby jechać na kolanach, to byłoby jak pielgrzymka pokutna.
UsuńZgadłeś! To ponad 30 km trasa pielgrzymkowa do Świętego Dębu. Piesza. Są również i zmechanizowani ale. Rowerzyści i w wózkach dziecięcych, na wózkach inwalidzkich, hulajnogach... . W sumie po trasie uzbiera się tych pokutujących wieśniaków całkiem, całkiem... . Lasy, łąki, pola. Turystów tramwajowych i autobusowych brak.
UsuńNa miejscu wszyscy na kolanach, fakt-pod Dębem....
Drin
czyli tacy z epoki przedchrześcijańskiej. też ładnie.
Usuńżeby nie powiedzieć, że cudnie, a wręcz cudownie...i nie jest to żadną tajemnicą. Takie to panie dziejku historyje regionalne znane jednak na całym świecie. Znane nawet tym, którzy zatrzymali się na etapie rozwoju człeków z epoki kamienia łupanego. Warto by zobaczyć póki cywilizacja całkiem nie spruchnieje zasypana śmieciami i po której nic nie pozostanie. Wojna światów-cóż to za miejsce?
UsuńDrin
na końcu świata dobrze jest żyć. wojnom też się nie chce tam zaglądać.
UsuńPodchwytliwe, ale uczciwe.
UsuńPodpowiem z czystej sympatii i szacunku dla obserwatorów świata-miała, ta wojna znaczy się rozegrać, ale do niej nie doszło. Niedowiarkowie zaśmiewają się w kułak, ale pielgrzymkowcy w to wierzą. No i co, nico..., życie...
nie wiadomo, czy więcej turystów, czy pielgrzymkowców klęczy i patrzy się w niebo, a może w siną dal na pastwisko..., a strumyk płynie z wolna...
Drin
i o to chodzi. grunt, żeby płynął i to w dół, a nie pod górkę.
UsuńUŚMIECH!
Usuństrumień płynie w dół, ale woda leje się z góry, przez taką rurkę... No jest kolejka mięszana turystyczno, pielgrzymkowa z flaszkami plastykowymi i nakrętką przyspawaną. Krowy piją bezpośrednio, jako pierwsze i nie przez rurkę z butelki. Kto je doi, nie wiem, ale są i inni chętni do dojenia i o tych to wiem.
Drin
prokurator przywita Cię z otwartymi ramionami i chętnym uchem
Usuń"fachura od motyli w brzuchu" - a to dobre! :-)
OdpowiedzUsuńAha, i jeszcze takie coś, co prawda znalezisko nie ujawniło się pod sklepem, gdzie wszystko jest za pięć złociszy, ale zawsze, się dzieje z tymi pieluchami: https://epoznan.pl/news-news-162961-nietypowe_znalezisko_w_poznanskim_zoo_nie_potrafimy_znalezc_slow
Usuńwcale mi lepiej się nie zrobiło od tego, że inni też mają niefajnie.
Usuńu nas na wiosce gminny rozkład jazdy się uprościł: wystarczy wiedzieć, kiedy są dni wolne od szkoły, bo wtedy pewne busy po prostu nie jeżdżą... zamieszanie było tylko, gdy zatrudnili pewnego nowego kierowcę, które traktował rozkład jazdy randomowo i do niektórych miejsc w ogóle nie docierał...
OdpowiedzUsuńopancerzony pępek?... znaczy jakiś pas zbójnicki miała na sobie?...
ponieważ softlajtowe "motyle w brzuchu" odchodzą do lamusa zastępowane przez hardkorowe "mrówki w dupie", to siłą rzeczy zmienia się nazwa specjalizacji na "proktomyrmekolog"... ów spec ostrzejsze przypadki kieruje do proktosfekologa /sfekolog - badacz os, w tym także szerszeni/...
p.jzns :)
w pępku miała tyle metalu, że ciało było pod stuprocentową ochroną. te wszystkie "ozdoby tłoczyły się i przepychały, chcąc powalić obserwatora własną niebanalną urodą.
Usuńnowe specjalizacje, nowe kierunki kształcenia - nowe możliwości. gratuluję autorstwa.
próbuję sobie wyobrazić ten pępek, znaczy bardziej od strony technicznej, niż artystycznej, co nie jest łatwe ze względu na pewną względność indywidualnego postrzegania tłoku, dla jednych dwóch to już banda, a dla drugiego dopiero ekipa Ali Baby...
Usuńnie policzyłem, bo migotało wszystko. ale pępek był tylko domysłem, jak kot Schrodingera.
UsuńCzytam i śmieję się przez zgrzyt zębów – bo przecież znowu zrobili jak zawsze: drogo, niewygodnie i z patosem o „nowoczesności”. A w tle – teatr codzienności, absurdalny i rozczulający jak zawsze. Dzięki za gastroentomologa, zapisz do prywatnego słownika zmyśleń.
OdpowiedzUsuń"dopiero z lotu ptaka widać, z jakim rozmachem przeprowadzono tę inwestycję" - jeśli nie dokładnie, to prawie dokładnie zacytowałem dumę magistratu z tego koszmaru.
Usuńa lekarz od motyli mieszka we mnie od dawna i trzyma sie pamięci kurczowo, jak kleszcz naczyń krwionośnych.
wzdycham, bo to już od dawna nie jest mój świat.
Usuńnie poddawaj się. póki życia, póty nadziei.
Usuń