Poprzewracane hulajnogi tarasują chodnik, lecz to nie wiatr je przewrócił. Na dworzec zmierzał pan ze swą Lubą. Luba dobrostan miała ściśnięty skórzaną minispódniczką, żeby nie była zbyt zaborcza względem otoczenia. W jaki sposób zamierzała usiąść w pociągu, to nie wiem, gdyż już w marszu bielizna wyrywała się na dzienne światło, jawnie nie mieszcząc się pod spódniczką. Ciałko zresztą również pragnęło pozwolić się podziwiać.
Tramwaj pachnie konserwą mięsną. Chłopina w czarnych ogrodniczkach wycierał głową sufit. Drugi, stojący kawałek dalej miał mały kapelusik, który także sprzątał sufit. Trzeciego wielkoluda znalazłem wzrokiem – siedział między tymi dwoma, najwyraźniej z szacunku dla własnej fryzury. Może w Mieście jest Zlot Wieżowców?
Na chodniku gość ledwie mieścił się – zarówno w koszulce, jak i na chodniku. Wiódł psa wielu ras i odpasionego niemal jak właściciel. Ani jeden, ani drugi nie mieli kagańca, kolczatki, czy smyczy. Małe chmury wyrosły na niebie, żeby nadać mu głębię, odrobinę trzeciego wymiaru, pozwalającemu dostrzec oceaniczną wielkość błękitu. Kożuch i leginsy? Proszę bardzo! Pogoda niepewna, więc wystrój musi pójść na kompromis z wyobraźnią.
Mijam parkę świata poza sobą niewidzącą. Oboje są tak dyskretni płciowo, że po cichutku życzę im, żeby choć oni nie mieli wątpliwości, kto jest kim w tym związku. Kobieta w sukni tak żywoczerwonej, jakby właśnie przetaczanej, niosła plecak i rozmawiała z własnym (chyba) chłopem, wolnym od wszelakich ciężarów, co wydało mi się raczej dziwaczne.
Dżinsowa pani oddała się skubaniu brwi z takim zapałem, że gdy skończyła, musiała je sobie namalować. Może materiał w ramach recyklingu wykorzystała na rzęsy, bo te miała konkursowe. Białobrzucha pani, z kolanowymi przeprostami w dwóch dostępnych osiach, na wyprostowanych nogach wykonała skłon i przeszukiwała stojącą torbę, demonstrując światu pośladki podkreślone delikatną, oszczędną kreską bielizny.
Całość więcej niż zgrabna (nie mrugam!), a akapit o płciowej dyskrecji, choć niepolityczny, rozbawia setnie.
OdpowiedzUsuńnie kandyduję, więc poprawny być nie muszę na chwałę zwycięstwa.
UsuńTo wszystko pulsuje jak popołudniowa ulica, absurdy i wdzięki świata zebrane z dokładnością i humorem. „Zlot Wieżowców” i „skłon z przeprostami” weszły mi do głowy jak dobre hasła na plakaty. Twoje pisanie to taka miejska choreografia z błyskiem w oku.
OdpowiedzUsuńsami wchodzą "w kadr". ja tylko zapamiętuję. czasem dodam koloru, albo komentarza.
UsuńPodoba mi się określenie "dyskretni płciowo", teraz coraz więcej takich kwiatków :) Fajny tekst, zgrabnie napisany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
to jest okropne - uśmiechasz się do dziewczyny, a ona przełykając ślinę objawia adamowe jabłko.
UsuńDosyć mam dyskretnych płciowo. Tracimy rozum z prędkością świata.
OdpowiedzUsuńa świat jakoś to znosi. choć pewnie też mu słabo.
Usuń