niedziela, 20 kwietnia 2025

Kumple raz kumają, raz kumkają.

 

    Wszystko ucichło. Nawet korony drzew przestały zarażać radością niecierpliwą ptasiej drobnicy. Wiatr wyniósł się hen, albo wstrzymał oddech na wystarczająco długo, by można było o nim zapomnieć. Na chwilę. Pusty plac zabaw, trawniki nie niepokojone psią potrzebą, nawet w okna nikt nie zaglądał. Zupełnie, jakby dopiero miał się pojawić początek wszystkiego.


    Zmysły zdezorientowane brakiem bodźców poczuły się niepotrzebne, oszukane, rozleniwione. Czas stracił istotność, a widnokrąg skurczony do skrawka okręgu zamkniętego ramą okiennicy zdawał się być żałosny. W tych sielankowych, rozkwietniałych cieplicach nawet marginalny ruch stać się mógł rewolucją, na jaką czekało życie, by najpierw bezwolnie taplać się w bezkresie oceanu, a potem umknąć na nadbrzeżny kamień i wyschnąć. Zapytać, co kryje się tam, za horyzontem. I pójść za pragnieniem nieznanego obrazu.


    Słowa pływały we mnie jak rozpuszczający się we wrzątku cukier. Smużyły, zaczepiały, zarażały słodyczą, a ja pozwalałem im swobodnie przemieszczać się we mnie. I wtedy, nisko nad osiedlem pojawił się samolot. Ciężki, hałaśliwy, natrętny. Leciał ciężko, jakby miał brzuch rozdęty do granic ładowności. Dziewczynka w różowej sukience, na wszelki wypadek nie wypuszczając z rączek rodziców zerkała w niebo, lecz nie patrzyłem, czy w tych oczach rośnie nadzieja, czy strach.


    Aby przełamać nieświadomy dryf z prędkością obrotową Ziemi, który niewiele różnił się od bezruchu, dla zabawy obracałem w zamkniętych ustach słowa jak niekończącą się pętlę perpetuum mobile:


            Z górki zeszła kurka,

            z kurki zlazła skórka,

            skórkę wzięła córka

            i poszła na górkę.

8 komentarzy:

  1. Córka już na górce
    przygląda się skórce -
    coś marna ta skórka,
    oddała ją kurce.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. "to kumotrzy, czy kumy trzy?"...
    taki głupawy genderowy żart...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niech będzie - czemu nie. każdy się zmieści na biesiadzie u satyra.

      Usuń
  3. "...jak rozpuszczający się we wrzątku cukier."Wlazł z rańca stary kalifaktor po sąsiedzką pomoc. Rozdał dzieciarni po pańskiej skórce i dostał od rodziców czego chciał."Wszystko ucichło". Westchnienia, cmoktania i szczęście w oczach..., słodkiego miłego... . Skrawki pergaminu poprzylepiały się do ubranek..."czas stracił istotność...". Padał deszcz.
    Drin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba doceniać drobiazgi. to w końcu z nich zazwyczaj składa się życie.

      Usuń
  4. Bardzo sprawnie posługujesz się metaforami.

    OdpowiedzUsuń