Dwie nastolatki o okrąglutkich buziach stały obok siebie na przystanku. Ta, co miała włosy jasne, zafarbowała je na czarno, a ta z ciemnymi skusiła się na białe. Tylko Rudzielec, wzbudzający sympatię samą swoją obecnością zachwyca naturalnym (jak mniemam) wyglądem, choć makijaż ukradkiem się poprawiał, czyli zaspało się, a czekając, szkoda czas marnotrawić na nerwy i lepiej podmalować „niedoskonałości urody”. Jeśli to w ogóle możliwe i potrzebne.
Roślina, którą nazywałem Bożym chlebkiem, zwyczajowo była przyziemna, a dziś oglądałem ją w formie krzaka niemal metrowej wysokości. Ani chybi – mutant, za to pięknie kwitnący.
Tuż po bar-micwie barista Barnaba w bardzo barwnym barłogu na barze obarczył barmankę Barbarę barwinkiem i rabarbarem – i z taką mantrą wędrowałem dziś ku codzienności mijając Nóżkę, i drugiego chłopa z podobnym uszczerbkiem na marszowej symetrii.
PS Roślinka nazywa się (w uczonych kręgach) ślazem zaniedbanym. Dla pozostałych faktycznie boży chlebek. Niesamowite!
Mantra niesamowita, sprzedaj logopedom!
OdpowiedzUsuńsami niech sobie ukradną, względnie wymyślą. moje są jednodniowe, jak jętki.
UsuńTak jest, mantra fantastyczna, ekstraordynaryjna, zabrać ją oku, bo oko ją zmarnuje, przepuści ją gdzieś w ekstrakcie czy innym obrazku!
OdpowiedzUsuńjuż wyfrunęła - weź siatkę na motyle i goń po świecie.
UsuńBoży chlebek! Dzięki Ci...
OdpowiedzUsuńDrin
proszę bardzo. pięknie kwitnie właśnie.
UsuńOd dzieciństwa mnie te chlebki fascynowały. Fajna to roślina.
OdpowiedzUsuńja je jadłem.
UsuńMoże i jadłam, nie pamiętam już. Na pewno jadłam serduszkowate, drobne listeczki biało kwitnącej rośliny. Nie wiem, jak ona się nazywa.
UsuńZnalazłam! To tasznik pospolity.
OdpowiedzUsuńboży chlebek, to ślaz zaniedbany. a tasznika spotkać w chaszczach nie kłopot.
Usuńi też można jeść te sercowate torebki nasienne.
UsuńNo właśnie to wsuwaliśmy na podwórzu.
Usuńi bardzo dobrze.
UsuńBoży chlebek pewnie zmutowany, krzew brzmi jak początek jakiejś lokalnej apokalipsy, ale w wersji pastelowej. Chlebki jadaliśmy lokalnie w dzieciństwie i było cacy. A Barnaba i Barbara? Ja bym z nimi piła rabarbarowe mojito w cieniu ślazu i słuchała opowieści o Nóżce.
OdpowiedzUsuńmantra była marszowa, więc siedzenie odpada.
Usuńrozumiem :P
Usuń