Wróble rozćwierkały śpiący klon i załaskotały go piórkami, że musiał się obudzić, jak budzi się człowiek, któremu psi ogon wybija na nosie taktyczną mantrę – wstawaj, bo chce mi się siku. Słońce maluje dachówki na pomarańczowo, a że dopiero zaczęło, więc są pomarańczowe głęboko i mocno. Spłowieją pewnie za godzinę czy dwie, tak jak elewacje z kremowych zmienią się w białe. Sierpówka wzywa wsparcie monotonnym pohukiwaniem, sroki rechocą, ale srokom trzeba wybaczyć, bo śmiać się półgębkiem nie potrafią, jak to z krukowatymi bywa. Z oddali postukują koła towarowego. Jedzie pusty, więc bardzo długi skład powiela to swoje tuturutu. Gdyby był odrobinę dłuższy zaraziłby nawet zegary tym swoim rytmem, żeby sekundy wyśpiewywać nim, a nie codziennym tiktakowaniem. Powietrze wciąż jeszcze pachnie resztkami wilgoci zaplątanej w źdźbła traw i spodnią część liści. One już wiedzą, że dzień wezwie je do nieba, by z góry zerkały na świat, czekając na co bardziej oporne krople. Cisza smakuje kawą niezmąconą pośpiechem i powidokami sennymi majaczącymi się mgliście przed oczami. Pośpiech nie potrafi się wśliznąć, nie znajduje dziurki od klucza, czy szpary pod drzwiami, przez które wpadłby i zaraził sobą, jak wirusem. Chwilo, trwaj – zawołałby pewnie nawiedzony poeta, a ja milczę, bo żal rozstrzeliwać ciszę cudzymi słowami.
rząd jeszcze czeka i milczy, a milczenie jest...., no jest już 215 ton złota na składzie. Niedługo wszystkich urządzi, jak dobrze zarządzi i ciszę jasny szlag trafi... . Jedzie pusty pociąg, jedzie... . Rozdziobią nas, brrr...i wrony?
OdpowiedzUsuńDrin
jak widzę, snujesz ciągi dalsze z lekkością pająka.
UsuńBardzo dobre hasło!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się spodobało.
UsuńTo poranek tak gęsty od obrazów, że niemal można w nim utonąć – ale zastanawiam się, czy nie za bardzo oswajasz świat, nie „ugrzeczniasz” nawet sroczych rechotów i stukotu pustego składu. Czy naprawdę ta cisza jest tak bezpieczna i odporna na pośpiech? Może on już tam się czai, tylko chwilowo udaje, że nie istnieje – jak choroba, która jeszcze nie daje objawów. A co, jeśli ta pomarańczowa poświata to nie początek, tylko złudzenie trwania? Piszesz pięknie, ale może właśnie dlatego mam ochotę podrapać to piękno i zapytać: a co, jeśli ten dzień nie wezwie liści do nieba, tylko je zetrze z bruku, zanim zdążą unieść wzrok? Wrócę za kilka chwil, może będę w lepszym stanie czytelniczym.
OdpowiedzUsuńwróć.
Usuńdrzyj kartkę szukając drugiego dna. czemu nie. a mi przypominają się słowa piosenki
czerwone świeci słońce i nie lata dron
niewielkie niebo dobrze widzę stąd.