Dorodne
dziewczę, wsiadając, wyeksponowało pośladki, na których nawet
początkujący geograf bez trudu rozpiąłby siatkę południków i
równoleżników. Z tą pupą konkurować mogła wyłącznie
„twarzowa” maska – istna karykatura. Gdyby była to twarz
naturalna, musiałaby mieć korzenie w sennych koszmarach.
Hałdy
urodzajnej ziemi, zeskładowane w wielkich kopcach i zasiedlające
pobocze budowanego bus-pasa błyskawicznie zostały skolonizowane
przez chwasty. Gdzieś obok szedł chłop wyglądający jak boja na
krótkich nóżkach. A przecież wędrował szybciej, niż hipoteza o
jego skromnych możliwościach. Zerkając na jędrne i krzepkie
zaplecza młodych niewiast nie mogłem uwolnić się od idei, że
projektanci dżinsów powinni pójść za potrzebą czasu (a może i
własną) i zaproponować piękniejszej połowie ludności tylne
kieszenie, w które zmieści się bez trudu nowoczesna maszyna
telekomunikacyjna pogardliwie nazywana komórką.
Rozglądam
się po autobusie, którym niemal co dzień o tej samej porze
zaszczycam świat swoją mało widowiskową postacią: Tańczący Z
Mięsem, Skórzastogłowy, Mała Mi z kichającym na świat
cherubinkiem, dwie Kobry, Śpiąca Królewna, Sympatyczna Z
Hipopotamim Ziewnięciem… Sami Starszy, Dobrzy Nieznajomi.
Nastolatka,
chuda była do tego stopnia, że wisiały na niej legginsy. A w
tramwaju jechał sobie prześliczny karampuk… żeby dla orientacji
choć po jajkach się podrapał, albo nieśmiało poprawił ubożuchny
biuścik… nic z tego. Bliżej Rynku, dziewczyna powoziła pojazdem
roweropodobnym, zbudowanym z jakiejś skomplikowanej instalacji
hydraulicznej, mieszczącej na peryferiach układu stereofoniczny
system audio, z którego korzystała, jakby słuch miała zakurzony
bardziej niż chodniki po wielkiej majówce. Para trzymająca się za
rękę z wolna oddalała się od Rynku. Wierutna bzdura! Już
kwadrans później para trzymająca się za ręce z wolna oddalała
się… Czyli w piętnaście minut musieli okrążyć Ziemię! I
nawet się nie spocili. Z wolna… Niezłe szyderstwo.
Na
głównych deptakach galerii handlowej mam okazję podziwiać
pancerne, ciężkozbrojne dziewczęta piękne alternatywnie i dość
mrocznie wystrojone, przewidujące rychłą wojnę, albo inny
armagedon. Tuż obok nich przemknęła omdlewając pod ciężarem
urody własnej dziewczyna w jedwabnej piżamce letniej i różowych
kapciach z futerkiem. Wdepnęła w dwa farbowane na różowo chomiki?