Smród niekończącego się sznura samochodów wgryza się w wiekowe cegły kościelnej wieży. Zaparowane okulary ograniczają widoczność kobietom – mężczyźni, przezornie schowali swoje po kieszeniach, przez co i tak widzą, jak przez mgłę. Mróz zmatowił szyby, czyniąc je niemal pluszowymi. Starannie pobielone młode lipy wyglądają jak orszak panny młodej czekającej w karnym dwuszeregu na pojawienie się gwiazdy. Nie czuję się, więc przemykam chyłkiem.
PS. Popołudniowe słońce wyzwala spod zimowej okupacji co zuchwalsze kolana, a nawet pępki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz