środa, 17 kwietnia 2024

Czas marudzenia.

 

    Robinie obwieszone zeszłorocznym nasieniem, lipy o dwubarwnych liściach grają z wiatrem w piekło-niebo, drobne chwasty zakwitają garściami dukatów błyszczących znad krawężników, rozłożysty dąb pogrążony wciąż w zimie cierpliwie czeka na zimnych ogrodników, zanim puści się w tany z latem – nie tak, jak bardziej pochopne drzewa, wystawiające się na kaprysy wiosny.


    Alternatywnie piękna samiczka w glanach ostrzega sznurowadłami, ze jest nieprzysiadalna absolutnie i bez względu na powód lepiej się nie zbliżać. Ssała plastikową zabawkę, pochłaniając wytryski pary wodnej nasyconej skomplikowaną chemią. Pewnie rozgrzewa od wewnątrz tyłeczek ciekawie wynurzający się spod czegoś baaaardzo mini.


    Podziwiam architekturę na styku stare-nowe. I pewnie podziwiałbym dłużej, gdyby nie jawne szyderstwo „średniego” odnowionego czas jakiś temu – na pięknie odnowionej elewacji pojawiło się okno balkonowe bez balkonu – pierwsze skojarzenie? Balkon samobójców. Zaraz za wyjściem kończy się podłoga, z boków są jakieś metalowe barierko-ozdoby, lecz przodem – pas startowy kończący się wątłym trawniczkiem jakieś osiem metrów niżej. W sam raz do ćwiczebnego lotu. I jeszcze do kompletu napis na ścianie eRESPECT!

4 komentarze:

  1. Balkon-pułapka. Mozna niechcianych gości zaprosić tam na papieroska, mówiąc, że goście przodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też ładnie - takie krzesło elektryczne - niespodzianka...

      Usuń
  2. Glany natomiast uważam za obuwie do niczego się nie nadające, no chyba że do wojska. Dziewczyna w glanach to makabra, a jak jeszcze do sukienki, to teksańska masakra piłą mechaniczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeżeli coś, co nie kryje pupy można nazwać spódniczką - to takie coś miała na sobie ona dzieweczka walcząca.

      Usuń