piątek, 26 kwietnia 2024

Starzy, dobrzy nieznajomi.

 

    Mała Budda dziś przypominała bałwanka – kulka korpusu, na niej kulka głowy, a na wierzchu kuleczka z włosów. Szpacze zastępy zwiadowcze penetrują osiedlowe nieużytki i pacyfikują co tylko się da pogwizdując nonszalancko. Rozpalone niemal do białości słońce zawisło nisko nad ziemią i ani myśli ja ogrzewać. Kobiety zaplatają nogi czekając na transport, albo biegają wzdłuż ulic usiłując zgubić w zadyszce wszystko, co przeszkadza im zostać gwiazdą wybiegów mody. A ja się dziwię, że komuś podobają się na wpół zagłodzone charty.


    Nad zrekultywowanym wysypiskiem śmieci maże się niebo rozmleczone wstęgami chmur, poniżej zaczyna mościć się droga dla autobusów, żeby nie stały w korkach. Wierzby udają zwiędnięte duchy okryte zielonym prześcieradłem. Rude kobry utrwalają nienachalną znajomość gawędą, że zimno, że spać się chce, że w ogóle i dobrze, że wreszcie weekend i można dłużej.


    Na jaworach grona nasion zwisają żałobnie, śliwy wiśniowe ściemniały do buraczej czerni kontrastując z młodą żółtozieloną barwą trzmielinowych krzewów. Wróżba Na Dzień Dobry wydaje się dziś zatroskana. Może słuchawki się jej popsuły, może taneczny krok uwiązł jej między biodrami, a dłonie trzyma głęboko w kieszeniach. Kierowca słucha muzyki pokolenia prokreacyjnie bezużytecznego. Czapla zirytowana impertynencją wędkarza, który zbyt natarczywie się przyglądał zmieniła miejsce połowów i poleciała kawałek dalej, by tam wpatrywać się jak Rzeka płynie.

10 komentarzy:

  1. Czy rude kobry na przystankach to dobry omen?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno wyczuć - oplotkowują mnie regularnie. i chyba są mniej dyskretne w obserwacjach, niż ja.

      Usuń
    2. Mimo tradycji osadzonej w kulturze i nasłynniejszej przypowieści biblijnej o zwiedzeniu człowieka, wyczytałam, że węże nie są zbyt inteligentne i potrafią pomylić swój własny ogon z ofiarą, dlatego czasem im się zdarza ugryźć siebie samego, albo nawet próbować siebie samego zjeść. :)

      Usuń
  2. Kiedyś też miałam swoją Wróżbę Na Dobry Dzień. To był pewien mężczyzna mieszkający na moim osiedlu. Ile razy go spotykałam, tyle razy nuciłam sobie pod nosem: "Kiedy cię widzę rano, mam dobry dzień". To trwało od mojej podstawówki (pan był sporo ode mnie starszy). Skończyło się płomiennym romansem po ukończeniu przeze mnie studiów, a potem moim zamążpójściem (nie za tego pana), którego żałuję do dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyjść nie za tego pana co trzeba, to dramat. zapewne dla obu panów również.

      Usuń
    2. No, co najmniej tragedia grecka!

      Usuń
    3. w greckiej aktorami byli wyłącznie panowie jeśli się nie mylę - co Ty tam robisz? zmieniasz płeć?

      Usuń
    4. Ale postacie żeńskie były. Kto je grał, to sprawa drugorzędna.

      Usuń
    5. niemal widzę taką scenę - aktor grający kobietę zapałał do niej uczuciem nagłym i raptownym. chodzi po scenie nie mogąc ukryć pożądania i przeżywa rozterki, bo nie wie, czy ma wygłaszać kwestie żeńskie, czy po męsku zaciągnąć ją do łóżka...

      Usuń