czwartek, 6 lipca 2023

Wiele odcieni Miasta.

 

Marzną łydki pod krótkimi sukienkami, a chłód nocy wdziera się zuchwale jeszcze wyżej, pod ich rąbki. Taniec pomaga niektórym dotrwać do przyjazdu transportu. Słoneczka wrotyczy rozweselają pobocza bardziej niż najwyszukańsze z tatuaży wewnątrz pojazdu, gdzie miliard palców pracowicie wyskrobuje z monitorów wieści ze świata, bo nocą, gdy zwykle się śpi, świat czuwa i dzieją się sprawy trudne do zignorowania. Więc już bladym świtem trzeba pochylić się nad cudzym konfliktem i odległym nieszczęściem, względnie podziwiać piersi jakiejś jętki jednodniowej z odległego kontynentu.

 

Pani w zielonej sukience, na której masowo zakwitły rumianki, odcięła się od bodźców zewnętrznych monstrualnymi słuchawkami. Na jej długich, ciemnych włosach lśni czystym srebrem samotny siwy włos. Jeden jedyny. Jadąca rowerem w wąskiej spódnicy posiada zapewne specyficzne umiejętności, względnie nonszalanckie podejście do pruderii. Patrząc, dochodzę do wniosku, że w takim stroju prędzej zabiłbym się, niż dojechał dalej, niźli do piekła.

 

W kratownicach mostu wygrzewają się pajęczyny. Piękne dziewczęta zmierzają do własnych marzeń w lekkim pośpiechu lub wręcz przeciwnie – snując się wciąż po kostki w nocnych wspomnieniach. Karetka na bulwarach sugeruje, że komuś znów stała się krzywda nocą, gdy ostatni z turystów dawno już posnęli w hotelach i apartamentach.

 

A przecież wczoraj zaledwie znów błąkałem się po bulwarach i widziałem leżącego beztrosko na ławeczce pośród traw pyzatego młodziana w czarnych rajstopach i minispódniczce w kwiaty (nie rozpoznałem kwiatów więc pewnie egzotyczne). I nie – nie mam żadnych wątpliwości. To nie była babo-chłopka, tylko facet podziwiający niebo nad najstarszym fragmentem Miasta. Na bulwarach mnożą się i snują istoty płciowo dyskretne, zniechęcając hipotetycznych adoratorów do amorów nutą wątpliwości. I jeszcze gość spieszący nie-tam-gdzie-ja niósł na plecach plecaczek (cóż za przypadek losowy) wypełniony hodowlą białych goździków kołyszących się w rytm kroków nie porywów wiatru znad Rzeki.

5 komentarzy:

  1. Myslę i wymysliłam to, co już dawno mi powtarzałeś, że widzenia są świetną wprawką. Ja to wiedziałam, ale dopiero dzisiaj poczułam tak całą sobą. Może założę ten drugi blog...

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie...
    przezorny Janek

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre mosty dźwigają pajęczyny, inne kłódki zakochanych...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jeszcze inne wczorajszych dżentelmenów rzygających do Rzeki. (żeby nie było tak sentymentalnie)

      Usuń