sobota, 9 marca 2024

Brrr.

 

    Malutki piesek wędrujący wąską ścieżką między żywymi i martwymi płotami zebrał po drodze tak wiele instrukcji przemieszczania się, że chyb ago przytłoczyła i pozbawiła radości ze spaceru.


    Znów szron na szybach samochodów, parujące oddechy, damskie nogi splecione w warkocze i zaciśnięte usta. Przewidujące kobiety dawno zadbały o zabezpieczenie przed niszczącym wpływem chłodu na ich kruchuteńkie wnętrze i obudowały duszę tkanką wystarczająco puchatą, żeby strój mógł jedynie podkreślać piękno na tyle, na ile pozwala im skromność i smak estetyczny. Kaczki znudzone lenistwem Rzeki pofrunęły w kierunku okazałej topoli stróżującej na bulwarze. Jedna wylądowała na grubaśnym konarze, drugiej lądowanie nie wyszło i ciężko przyziemiła na trawniku.


    Kobieta z bardzo krótkim stażem, świeżo pozyskaną kobiecość nosiła bez wdzięku, usiłując mimochodem oszołomić mnie gładkim podbrzuszem prężącym się na wietrze. Przetrwałem atak raczej rozbawiony niż uległy. Żywopłoty z forsycji mają swoją chwilę sławy i nawet pieska fizjologia nie psuje im słonecznego nastroju. Długonoga pani, z długonogą różą w dłoni pędziła naprzód nie ulegając urokowi starych murów i wina wspinającego się pracowicie nawet na dach muzeum.

2 komentarze:

  1. Zima się wścieka, bo musi odejść. Tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak stara gwardia - zrobiła swoje i wynocha do lamusa. znaczy - do domu starców.

      Usuń