Mała Budda oświetlała krzyżówkę i przystankową wiatę swoją urodą w rozmiarze XXL i (jak zwykle) wzbudzała szacunek sugerujący pozostałym tłoczyć się gdzie indziej. Blond Golem, stercząc mi nad głową, konsumował śniadanie wprost z układu oddechowego, świadomie eksploatując zawartość nosa, by nie uronić ani kropli. I nikt się nie zlitował i nie wręczył Golemowi chusteczki higienicznej – sam noszę materiałową… Gdzieś na reklamie czytam o występie Kresowiaków. Czyżby pod tą nazwą kryli się Kozacy? Bo nasi, to już pewnie wymarli co do jednego.
Gość w beżo-różowym płaszczu, ogromniastym szalu z frędzlami, z długimi włosami poprzetykanymi licznymi pasemkami w kolorze słomy dryfował wizerunkowo ku kobiecości. Zdradziła go nieogolona gęba, niwecząca wysiłki i nawet kolczyk w uchu nie był już w stanie przechylić szali. Kaptury kurtek i bluz obszywane są obecnie futrem. Nie wnikając w płeć nosiciela podziwiam rozmiar, tak kaptura, jak i futerka. Zuchwale wymyślam teorię, że nauce udało się skrzyżować w celach hodowlanych anakondę z szynszylą, by pozyskiwać futerka w metrach bieżących, a nie kwadratowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz