Czerwonowłosa młodość w dżinsowych dzwonach tak zajęta była wirtualnymi wyczynami, że nie dostrzegła kobiety w czerni o biodrach tak szerokich, że nogi mogły jedynie pomarzyć o zbliżeniu. Księżyc pasł się i wyżarł niemal wszystkie gwiazdy, przez co noc zgęstniała. Choinki podpierają ściany śmietników, opróżnione psy z ulgą wracają w ciepło domowych pieleszy. Bulwary zaroiły się od rasowych jednostek, dla których żaden wybieg nie jest zbyt duży i nie chcą zgnuśnieć w stajniach. Gęgawy hałaśliwymi kluczami zmierzają w stronę południowo=zachodnich opłotków Miasta z wdziękiem babiego lata szarpanego ciepłym wiatrem. Czyżby kluczyły?
Dziewczęta z namalowanymi rumieńcami tokują zawzięcie, jakby czas godów był już bliski. Mijam dziewczynę dyskretnie pachnącą mydłem, a bladość jej twarzy sugeruje, że letnią cerę zdążyła już całkiem zmyć z siebie. A potem dostrzegam dziewczę w płaszczo-kożuchu i buto-kapciach z futerkiem. Taki widok nastraja mnie ekstremalnie – podejrzewam, że to polarny strój kąpielowy – klapeczki i szlafrok. W głowie szum, bo chęć ujrzenia pluszowego bikini rodzi pragnienie, by ów widok wyżebrać i skonsumować na miejscu, ale nie. Nadmiar emocji gotów mnie trwale pozbawić tchu.
Butokapcie z futerkiem? Nie potrafię sobie ich wyobrazić.
OdpowiedzUsuńU mnie w pracy też jest taka jejmość w czerni o bardzo szerokich biodrach. Ma jednak uda na tyle korpulentne, że się stykają.
takie "kapcie zewnętrzne" - gruba podeszwa, wierzchem kożuszek, przód kryty, a tyłu nie ma - jak w crocsach.
UsuńO matko kochana!
Usuń
OdpowiedzUsuńCzerwonowłosa ballada, gęgawy chaos i polarne bikini na bulwarze – surrealistyczny odlot. Szum w głowie gwarantowany. A tytuł bardzo bardzo.