wtorek, 10 czerwca 2025

Skaleczony, nieleczony zakalec to zakała.

 

    Sądząc po ilości kapturów dzień nie zapowiadał się, albo zapowiadał fatalnie. Krótko mówiąc zimno. W autobusie szczuplutka pani przytulała się sama do siebie, a policzek nadstawiała słońcu ku pieszczotom dyskretnym, choć mimo sukcesów w karesach minę miała nietęgą. Zastanawiają mnie dziewczęta o karnacji sugerującej koniec lata. I mijane gwiazdy, które do minispódniczek zakładają oficerki, glany, czy inne obuwie kojarzące się turystyczno-wojennie. Wycieczki klasowe osiągnęły apogeum i przenikają się wzajem, jak dwie rzeki zwektoryzowane na krzyż. Dziewczątka trzymają się za rączki i szczebiocą, chłopaki zajmują solo więcej miejsca, niż ćwierkający pakiet.

6 komentarzy:

  1. Chwała Bogu i oku czujnemu, żeś to piękne słowo przemycił, przypomniał. Karesy! Cymes.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie bardzo wiem, co Bóg miał wspólnego z karesami i przypominaniem, ale dziękuję. w imieniu własnym, On, niech się sam pofatyguje.

      Usuń
  2. Dziewczyny z opalenizną robią ją w solarium albo samoopalaczami.
    Dopiero co myślałam o tej bylejakości i niechlujstwu wyrażających się w noszeniu na przykład cienkiej sukienki, a do tego kozaków, kowbojek albo glanów. Nie pasują również adidasy i trapery. Skąd się bierze taki brak wyczucia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To całkiem być może.

      Usuń
    2. najwyraźniej im się podoba, gdyby było inaczej, może ubierałyby się gustowniej.

      Usuń