środa, 20 listopada 2019

Niepoczęcie

Gruszka mi się zamarzyła. Nie gruszkowy sad owocu pełen, nie skrzynka cała przepocona aromatem tymczasowych lokatorów, ale jedna, z czułością mi nieobcą obrana i w cząstkach wprost do ust podana ręką miękką i ciepłą. Leżałem oczu nie otwierając i modląc się o taką dłoń, która poda mi drobny kawałek owocu do ust, że namaluje mi smak na wargach i poda cząsteczkę niewielką i podzieli się ze mną szczęściem niezmierzonym, kiedy owoc rozpływać się będzie na podniebieniu, a mój uśmiech dotrze do Kasjopei, albo do mgławicy Oriona. Wszystkie zmysły zachwycone były tym widzeniem moim i rozmarzone tak bardzo, że nie poruszyłem ani kolanem nawet, żeby widzenia nie spłoszyć. Leżałem a wokół mnie drżał wszechświat chcąc moją fanaberię chwilową spełnić, a ja cierpliwie czekałem. Usta tylko rozchyliłem, żeby nie uronić ni kropelki tego soku, który w palcach podsuniętych mógłby kroplą spłynąć, lecz poza tym bezruch. Uśmiech rósł mi niczym nieskończoność, poza granice cielesne, aż uderzony piorunem myśli zesztywniałem. „Może jestem w ciąży?!” Odrzuciłem kołdrę łaszącą się do mnie przez noc całą, wygrzaną moim ciałem i dłonie na brzuch obie na raz kładę tym gestem, który ciężarne nawet nieświadomie czynią głaszcząc i pieszcząc przyszłe życie. Położyłem. Cóż z tego? Płeć nie ta, więc o poczęciu zapomnieć mogę. A widzenie precz sobie poszło i nawet cieniem smaku nie zostało we mnie. I teraz, już obudzony, zesztywniały wstałem i żadnym owocem się cieszyć nie umiem. A tamten – zakazany, rozpłynął się w bezkresie tej mojej niemocy. Okrutne to. Niepojęte. Choć ja przecież za gruszkami nie przepadam wcale.

3 komentarze:

  1. " Odrzuciłem kołdrę łaszącą się do mnie przez noc całą " - jak kot... dobranoc kołdra czeka... kot czeka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością coś urodzisz :-)

    OdpowiedzUsuń