Walka słońca z deszczem trwała cały dzień,
a każde notowało pasma sukcesów. Młode mamy korzystały z chwil, gdy słońce było
w natarciu i wózki tłoczyły się pomiędzy piaskownicą, a sklepem ze słodkimi
bułkami. Stopy w klapkach, czy sandałkach przygotowane były na każdy możliwy
ciąg dalszy i fanaberie pogodowe. Jaskółki nie nadążały z aklimatyzacją i
zmianą wysokości lotu. Żal mi ich, bo mogło im zaszkodzić – ciągła zmiana
ciśnienia może skończyć się chorobą kesonową, a w przypadku ptaków byłoby to co
najmniej dziwne. Siniaczek wyglądający jak malutki różaniec, albo bransoletę z
dużymi, obłymi kamieniami zastanowił mocno – żylaki?
Z takiej walki to tęcza może powstać... dobranoc
OdpowiedzUsuńalbo miłość. wszystko może powstać z takiej przepychanki.
UsuńMiłość... to przede wszystkim z takiej przepychanki ;)
Usuńwidzisz? może wspomnisz u siebie, jak to było?
Usuńprowokujesz, zachęcasz, bierzesz pod włos itd. itp. a fason trzymać muszę, jakiś :) nawet jeśli czasami coś mnie korci... spokojnej nocki
Usuńa pewnie, że tak. pisz, wspominaj konfabuluj.
UsuńA mówiłeś, że nie jest tak źle...sąsiad wrócił z łódzkiego i zdziwił się, że tam upał jeszcze zastał, a u nas już jesień.
OdpowiedzUsuńNo niestety, ku rozpaczy jednej z pań, znów jestem:-)
nie jest. odrobina deszczu przyda się - w końcu niedługo czas na grzyby...
UsuńJaskółki jeszcze nie odleciały?
OdpowiedzUsuńba! jerzyki też nie.
Usuń