Niebo zsiniało
i tylko wiatr próbował rozplątać kołtuny szaro-burej waty. Wysokopienna
niewiasta w czarnych butach wyglądała, jakby założyła na nogi jamniki. Chude,
jak ona sama. Kaczki pikowały gdzieś za wieżowcami, choć nie przypominam sobie,
żeby był tam jakiś akwen wodny. Może kałuża, albo awaria wodociągu sprawiły im
niespodziankę? Podglądam Miasto. Rudzik znikł w żywopłocie, chowając się przed
zbliżającym się deszczem. Psy pospiesznie sikają na krawężniki, ignorując
drzewa rosnące w mokrej trawie. Widać spieszno im do ciepłego domu. Kompletnie
puste ulice, szyld reklamujący argentyńską kuchnię, czaple kołujące nad
budynkami, lwy pilnujące wygasłej fontanny. Tramwaje, jak błękitne żmije
umykają w zbieżnych na granicy widoczności liniach szyn. Spieszą tam, gdzie
mnie nie ma.
Filmowy obraz miasta, udany.
OdpowiedzUsuńpuste i martwe. okropny widok. bezludne Miasto brrr...
Usuńwczoraj przeczytałam : "zły zbudował miasta, wsie zbudował człowiek, łąki, lasy i pastwiska -Bóg"
OdpowiedzUsuńciekawe zauważenie.
Usuń