Bezsens szczęka sztućcami w zapuszczonej kuchni. Nie ma dla kogo
gotować. Przypalony garnek pamięta wciąż chwilę, kiedy sens trzasnął drzwiami i
zbiegł bezpowrotnie. Potem czas stał się kolejną nieistotnością i toczył się, lecz
bez znaczenia. Czekanie nie wnosiło nic nowego, ale implikowało nadzieję, więc nie
czekałem. Bezsens zadomowił się błyskawicznie i rozdawał karty. Modelował przestrzeń.
Szczeciną drapię powietrze, którego nikt nie rozrzedza uśmiechem, haftuję
ubrania kurzem. Drzwi zachęcająco skrzypią, przypominając, że wciąż są otwarte
i trzaśnięcie nie zmieniło ich stosunku do świata – są gotowe wpuścić go tutaj,
albo wypluć mnie na zewnątrz. Perfidne są. Chcą się mnie pozbyć. One też…
Ciekawe, że bezsens czuje się wszędzie dobrze, ale co z sensem, może za słabe okulary nosimy?
OdpowiedzUsuńokulary nie zmienią pustki w pełnię. chyba nie ma takich.
Usuń"Nie ma dla kogo gotować" nie wiem, czy to brzmi okrutnie, czy przyjemnie.
OdpowiedzUsuńzależy, czy lubisz gotować.
UsuńBezsens może być sensem, lub sens bezsensem. Zależy kto patrzy. Jesteśmy podobni, a jednocześnie jesteśmy różni. Świat jest fascynujący.
OdpowiedzUsuńi całe szczęście
Usuń