Rzecz
była nieoczywista. Jakieś pudełko, nie bardzo eleganckie.
Zajrzałem pod spód, bo zdało się ciężkie jak na swoje gabaryty.
Drewno. Zakurzone, porozsychane, z liszajami łuszczącego się
lakieru i ekslibrisem wytatuowanym na ściance przez dawno
nieżyjącego kornika.
Potelepałem,
gdy ciekawość wzięła górę. W środku coś się tłukło. Mocno
tłukło i trochę klęło. Nasłuchiwałem, aż ucichło. Nie
całkiem, bo pochlipywało gdzieś w kąciku. Żal mi się zrobiło.
Oglądałem już z większą ostrożnością, ale nigdzie nie było
wieczka, czy choćby dziury, przez którą dałoby się przeniknąć
do wnętrza.
W
wieczornych wiadomościach usłyszałem wstrząsającą wiadomość.
Trzęsienie ziemi poturbowało ludzkie osiedle gdzieś w Ameryce
Południowej.
Było nie ruszać...chociaż, jeśli samo się telepało?
OdpowiedzUsuńłatwo powiedzieć - po fakcie, to każdy mądry.
UsuńPuszka Pandory została otwarta... Ja dziękuję mieszkać tam. Straszna tragedia. I w tym Bejrucie...
OdpowiedzUsuńBejrut wyglądał, jak początek trzeciej wojny. kosmos. można było się wystraszyć samego obrazka.
UsuńA mówią że "życie to pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz..." hmm...
OdpowiedzUsuńgdyby dało się przewidzieć na co się trafi... nie każda czekolada smakuje.
UsuńOch czyli jednak ktoś musi poruszyć, żeby się zadziało.
OdpowiedzUsuńbez działania trudno o zmiany. zachodzą wolno. nie wiesz przypadkiem, kto mi rozbił szkło? stało sobie na komodzie i trach! popękało znienacka nieruszane.
Usuń