środa, 19 marca 2025

Lepiszcze jak ulepek - lepsze niż lep.

 

    Migawki niekończącej się barwnej kobiecości wypełniły dzień.


    Najpierw pani napełniająca się dymem z cyberpapierosa – szło jej tak dobrze, że nabrała kształtu, jakiego nie powstydziłby się balonik.


    Inna, której do starości brakowało sporego kawałka życiorysu miała długie, kręcone włosy w kolorze podejrzanie naturalnej szarości.


    Następna, solidna niczym gibraltarska skała, szła chodnikiem w rozpiętym płaszczu, być może w nadziei, że chłód ujędrni jej biust. O skurczeniu się tegoż mowy być nie mogło, bo jeśli oglądałem wersję schłodzoną, to na ciepło piersi musiałyby być większe od jej głowy.


    Sztywno wyprostowana dziewczyna biegła z plecaczkiem na dworzec. Inna przedzierała się przez jezdnię, przy mrugającym świetle. Udało się jej osiągnąć bezpieczny brzeg, więc stanęła na środku chodnika, wprost przed nadbiegającą. Nie doszło do czołówki, bo dziewczyna miała refleks i wzięłą ją zwodem.


    Kobieta w okularach skończyła zakupy w warzywniaku, wsiadła w samochód i podjechała pod paczkomat… Piętnaście kroków...

21 komentarzy:

  1. Niektórzy liczą, ile kroków przeszli każdego dnia, inni widocznie starają się kroki zaoszczędzić!

    OdpowiedzUsuń
  2. cyberpapieros, czy e-papieros nie tworzy dymu, tylko rodzaj aerozolu, bo takiego papierosa się nie pali, tylko wapuje... aczkolwiek wytworzył się taki głupi uzus nazewniczy za sprawą pewnego zewnętrznego podobieństwa takich czynności, jak wtykanie czegoś do dzioba i wciąganie czegoś, co może wyglądać jak dym, mimo, że nim nie jest... właściwie ten uzus nie jest na tyle szkodliwy, aby go zwalczać ostrzej, niż za pomocą obśmiania go, może poza jedną sytuacją, gdy w niektórych miejscach obowiązuje zakaz wapowania e-papierosów na równi z zakazem palenia papierosów... uzasadnienia ten zakaz nie ma żadnego, gdyż e-papieros nie stwarza zagrożenia pożarowego, poza tym nie utrudnia życia otoczeniu, gdyż ów aerozol imitujący dym wydziela się skąpo, zaś zapach jest delikatny i szybko znika, większość osób w pobliżu takiej wapującej osoby wręcz tego nie zauważa... za to paradoksalnie nikt nie zakazuje przebywania w tych miejscach osobom faktycznie śmierdzącym, na przykład po przyjęciu pewnej dawki najpopularniejszego narkotyku- alkoholu, nie dbającym o higienę, albo używającym zbyt wiele pachnideł wszelkiego rodzaju i często przy tym podłej jakości...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wapowanie - ilekroć czytam Twoje teksty natykam się na nieznane mi słowa. może nawet zapamiętam.

      Usuń
    2. słowo jest dość młode, pojawiło się wraz wynalezieniem nowych alternatyw konsumpcji wyrobów tytoniowych, konopnych, jak też niektórych innych produktów mało znanych w tym kraju, które już pomińmy dla uproszczenia... oczywiście nie ma obowiązku jego używania, wiele osób woli siedzieć na przysłowiowym drzewie i i fałszować rzeczywistość zwrotami takimi, jak np. "palić e-papierosa"... ale są też tacy, którzy wolą się uczyć gadać po ludzku, wybór należy do każdej/go z osobna...

      Usuń
    3. jak dla mnie, zaciąganie się dymem, to palenie. a, że nieco bardziej nowoczesne, to inna bajka. dobrze mi na drzewie - moim i jak najbardziej analogowym - w jednej z reklam słyszałem hasło kliknij, tapnij, wpadnij i szukałem w sieci o co chodzi z tym tapaniem. niby się udało, ale niepokój został.

      Usuń
    4. wszystko się zgadza oprócz podstawowej rzeczy, że ani nikotynowy e-papieros, ani konopny waporyzer nie generują dymu, więc nie ma zaciągania się nim... wymienione dwa gadżety, choć detalicznie różnią się od siebie, to mają jedną wspólną bazową cechę: one niczego nie palą, więc nie ma mowy o żadnym dymie... ich zasada działania polega na podgrzewaniu specjalnego płynu z zawartą nikotyną/e-papieros/lub suszu roślinnego /waporyzator, waporyzer/ tworząc parę glikolową lub wodną z rozpuszczonymi w niej odpowiednimi substancjami... użytkownik takiej zabawki niczego nie pali, nic się w niej nie żarzy, nie plonie, nie ma więc dymu, którym mógłby się zaciągać... proces bardziej zbliżony jest do /przykładowo/ do obierania mandarynki in napawania się zapachem jej soku i olejnych eterycznych... oczywiście taką mandarynkę można spalić wrzucając do ognia i zaciągnąć się jakimś dymem, który wtedy powstanie, ale czy na tym polega spożywcza konsumpcja mandarynki? :)

      Usuń
    5. */errata: olejków eterycznych...
      i tu dochodzimy do consensusu: jeśli mówimy, że ktoś pali e-papierosa, to znaczy, że uruchamia jakiś piecyk, czy też może ognisko, lampę z otwartym ogniem, etc, po czym wrzuca tam omawiany przyrząd, który ulega spaleniu, częściowym lub całkowitym i wtedy też może wdychać jakiś dym, będący efektem ubocznym...
      ufff... fajnie, że się dogadaliśmy :)

      Usuń
    6. naprawdę?
      podgrzewanie i palenie, to proces termiczny polegający na podniesieniu temperatury - różnią się temperaturą użytą w procesie. dla mnie - szczegół nieistotny. Parowanie wytwarza parę, palenie - dym. ale w sumie można je nazwać oparami i wszystko będzie się zgadzało bez używania nowych słów. wciąganie do płuc efektów podgrzewania (potocznie nazywane paleniem) też zasadza się na umowności "palenia". Bo przecież nie połykamy ognia/żaru/popiołu, tylko wciągamy opary powstałe w procesie ogrzewania czegoś tam, zawierające olejki, sadze, smoły i wszystko, co tylko się da. nie widzę powodu do używania ekstra słów tylko dlatego, żeby "odróżnić" jedno "palenie" od drugiego.

      Usuń
    7. palenie zmienia skład chemiczny materiału poddanego ogrzewaniu w fajce, czy też papierosie, przy okazji skutkiem ubocznym tworzą się dym i substancje smoliste...
      wapowanie zmienia jedynie stan fizyczny, co dla mnie akurat nie jest zbyt nieistotnym szczegółem, zaś wspomniane efekty uboczne prawie wcale nie powstają...
      oczywiście można zubożyć język usuwając z niego niektóre słowa, ale wtedy łatwiej o nieporozumienia, jak na przykład wspomniany na początku zakaz wapowania e-papierosów jako rzekomego "palenia", który żadnych szkód nie redukuje, a jedynie utrudnia niektórym ludziom życie...

      Usuń
    8. rozumiem. jesteśmy różni (i całe szczęście). dla mnie wdychanie, to wdychanie. nie wiem czemu uważasz, że powinienem wdychać to, co Ty masz ochotę wydychać? może Tobie ów przysmak nie szkodzi, ale ja nie chcę być biernym wapowaczem i pozwolić terroryzować się aromatom, na jakie sam ochoty nie mam. może w ten sposób "utrudniam" Tobie życie, ale moje jest dla mnie ważniejsze. Naruszasz moją strefę osobistą. A przecież nie powiedziałem, że chcę mieć z Tobą cokolwiek wspólnego.
      i owszem - chętnie zubożyłbym słownictwo o to słówko i zapewne wiele innych, ale wiem, że to mrzonka. unikam tego, co mnie drażni, reszta niech robi co uważa, ale niech nie oczekuje poklasku.

      Usuń
  3. Mieszkam pięć minut od kościoła i widzę, co się dzieje w niedziele. Wierni oblegają samochodami kościelny parking, przybywając z bloków sąsiadujących ze świątynią w bezpośredniej bliskości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jędrna kobieta w rozpiętym płaszczu w pogoni za koniem w galopie...rozwiane grzywy... ,
    przymykam oczy...
    mroczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następny etap zawiera mruczenie. dużo mruczenia...

      Usuń
    2. a u mnie akuratnie tylko wyobraźnia bezdźwięczna działczy...plus wspominki...
      ciotka Heńkowa ganiała kiedyś Brysia po gumnie bez biustonosza..., no wykarmiła czwórkę, ale jędrność zapamiętałem(jeny!), Brysia tyż. Heńka i kuzynostwo tudzież, eeehh
      mroczny

      Usuń
    3. działczy? a swoją drogą - pamięć, to Ty masz.

      Usuń
  5. Obserwowanie ludzi może być równie interesujące, jak obserwowanie innych żywych stworzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie sprawdzałem, choć od czasu do czasu towarzyszę w wyprawach fotograficznych na ptaszory.

      Usuń
  6. Codzienność składa się z takich właśnie migawek – krótkich, ulotnych scen, które zostają w pamięci, choć niekoniecznie wiadomo dlaczego. Ludzie mijają się na ulicy, każdy zanurzony w swoim świecie, w swoich myślach. Czasem wystarczy jedno spojrzenie, by w głowie ułożyła się cała historia o kimś, kogo nigdy więcej się nie zobaczy. Może to właśnie jest najciekawsze – to, co dopowiadamy sobie sami, obserwując ten niekończący się spektakl zwyczajności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w końcu żyjemy dla siebie, więc czemu nie? niech będą te zauważenia tak subiektywne, jak tylko się da. i niech nikt w nich nie szuka uniwersalnych prawd.

      Usuń