środa, 28 sierpnia 2024

wKoło brzegu.

 

    Zmiękłem chyba, bo przecież się nie da.


    Po deptakach rozpychają się kolarze, hulajnogiści, kramy z wszystkim i niczym, a Cepelia przy tym staje się świątynią dobrego smaku. Sprawę jakości ratuje bursztyn – nagi, jakby z morza wyszedł dopiero, albo oprawny w srebro, czy stal chirurgiczną. Straganiarze usiłują doprowadzić mnie do stanu ruiny finansowej oferując za pół ceny rzeczy, których nie chcę nawet oglądać. Wiadomo – sezon się kończy, więc promocja goni promocję. Tylko rybka nie tanieje i w cenie ryby można niemal wszystko – na miejscu i na wynos. Chyba, że trafi się na targ rybny i kupi z pierwszej ręki – świeżą, pyszną i dużo tańszą niż zwłokę powleczoną grubą, niejadalną powłoką, mającą za zadanie zwiększyć masę (a więc i cenę) porcji. A gdyby tak piwa przyszło się napić, to trzeba głębiej sięgnąć do portfela i zrezygnować z wrażliwości kubków smakowych. Piwka z wielkich stajni pogrążają się od pierwszego kopa, dodając żółć bydlęcą, sprawiającą, że trunek nie nadaje się nawet do podlewania chwastów. Lokalne browary podkreślają swoją lokalność ceną ponad dwukrotnie wyższą od masówki – wiadomo, swoje najdroższe i obcych częstować, to jakby serce sobie wyrywać, więc trzeba uśmierzyć wyrzuty sumienia sutą górką, chcąc dotrwać do kolejnego sezonu. Diabla alternatywa dla podchmielonych smakoszy.

7 komentarzy:

  1. Cykliści uprzykrzali nam życie w Szczawnicy, ale nie dziwiło to, skoro co 5 metrów wypożyczalnia rowerów była...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnóstwo ludzi jeździ. na ogół po chodnikach, które jak sama nazwa wskazuje służą do chodzenia.

      Usuń
  2. Zaznałam darmowego piwa do obiadu w ramach promocji. Nie powiem, żebym była niezadowolona.

    OdpowiedzUsuń