Biała
mewa, z tych mniejszych, wydziobała coś ze spienionych fal i
musiała uciekać, bo dwie szare, najwyraźniej zmutowane i
umięśnione jak karki po sterydowej kuracji w renomowanej siłowni
rzuciły się w pościg. Walka trwała, a słońce zachodziło nad
szarugą horyzontu, sprawiając zachód mglistym, zadymionym i pełnym
kolorów dogorywającego w płomieniach lasu. Taki zachód
uwieczniony setkami telefonów na pewno nie umknie jednodniowej
pamięci, a może nawet doczeka się komentarzy i wirtualnych
westchnień?
Jednak
tak było wczoraj, a dziś, pora na ostatni obchód przed powrotem.
Pełen ryb przetoczę się wybrzeżem niczym pulchny Zefirek, choć
zasobniejszy w tekstylia, żeby nie uwłaczać czarnopierśnym
madonnom i matuzalemom wygrzewającym mocno już zużyte członki.
Okolica obfituje w osoby z problemami ortopedycznymi, nie
okulistycznymi, więc owa przezorność jest jak najbardziej na
miejscu. Nie raz widywałem osoby na wózkach, okopane pośród plaż,
jak oddziały WP na Oksywiu pamiętnego września. A może to
okolica, gdzie spacery są już prawnie zakazane? Chodniki masowo
pozamieniane w ścieżki rowerowe, psy przewożone w wózkach, jak
niemowlęta i wieczne zdumienie w oczach, że ktoś robi więcej
kroków niż trzeba, by dojść do najbliższego wyszynku, by rybkę
popić rękodzielniczym browarem.
Dzieci
bawiące się na styku lądu z wodą udają, że woda wciąż nadaje
się do modelowania małymi rączkami, choć ja czuję, że palce u
stóp zostały znieczulone przez zamrażanie i przed zejściem z
plaży należy policzyć, czy wynoszę je wszystkie. Nic to. I tak,
po południu przyjdzie się w tę toń zanurzyć, żeby zapamiętać
do kolejnych (a może i dłużej) wakacji. Na plaży stoją
bursztyniarze, którzy na temat tego, co mają na stoliczku potrafią
powiedzieć więcej, niż jakakolwiek encyklopedia. Czas (i pieniądz)
mija niepostrzeżenie, a dno kieszeni zerka chytrze i ciekawie, co
dalej będzie. Szczęściem – bilety kupione w przedsprzedaży,
więc nie będę dreptał na piechotę do domu.
PS.
Z ostatniej chwili. Gdzieś między portem, a molem fale motłoszyły
najwyraźniej używaną podpaskę. Istnieje skończone ryzyko, że
pasujący do niej fragment istnienia zawieruszył się w morzu i nie
wróci na kolację, o czym poinformuje w mediach zrozpaczona rodzina.
Smutny finał wakacji...