piątek, 7 czerwca 2024

O karampukach i nie tylko.

 

    Na stare lata, męskie upierzenie wędruje w dół głowy – z północy na południe, a migracja jest powszechna u przedstawicieli. Takie spostrzeżenie mógłbym uczynić kiedykolwiek, a uczyniłem dzisiaj. Być może nie pierwszy raz.


    Trotuary centralne zawłaszczyły zabiedzone cieleśnie niewiasty, chudziuteńkimi łapkami trzymające jeszcze chudsze papierosy, drobiąc kroczki na długaśnych nogach, którym także brakowało trzeciego (a może i drugiego) wymiaru. Mały pies czochrał grzbiet na granitowych płytkach, karampuk we wzorzystych rajstopach i krótkich spodenkach biegł(a) do tramwaju.


    Budowlaniec płci nieokreślonej przepasany kołczanem prawilności, żując gumę czeka na wsparcie, by uratować substancję przed upadkiem. W innych (onetowych) czasach znałem jednostkę niechętnie przyznającą się do płci własnej i zajmującej się odtwarzaniem piękna minionych epok, ale w budowlańcu nie rozpoznałem szalonego kota – powiedz, że to nie Ty?


    W ogródku nieczynnej jeszcze knajpy towarzystwo kontynuuje wieczór przy flaszeczce, nie przejmując się rosnącym w siłę dniem. Może czekają kolejnego wieczora, bo w godziwym towarzystwie czas mija niepostrzeżenie? Szczególnie, gdy ma się wsparcie płynnej energii. Nieczesany żywopłot irg przegryzał się po cichu przez plan Miasta, jakby po głowie chodziła mu przeprowadzka. Nie wiem, gdzie żywopłot ma głowę, bo ostrzegłbym śmiałka, że stare Miasto jest doskonałą miejscówką w porównaniu z innymi.


    Wreszcie kolejny autobus i kolejny karampuk całujący z miłością dziewczynę dwukrotnie większą od siebie. Miłośnik, po wnikliwej, choć dyskretnej obserwacji okazał się być nosicielem biustu, więc w autobusie kwitła jednoimienna miłość, nie robiąc sobie nic z otoczenia.


    - Wędlina, to pochodna wędzenia?

9 komentarzy:

  1. Można zwędzić wędkę albo wędzidło.
    Kiedyś koleżanka z pracy (od plastyki) przyprowadziła ze sobą chłopa. Ciężkiego, brzydkiego, kwadratowego, ostrzyżonego na zapałkę, w szerokich porach zaopatrzonych w kieszenie na nogawkach, zwanych w niektórych kręgach bojówkami. Chłop mówił głębokim basem. Jak się okazało, koleżanka plastyczka przydarła go ze sobą po to, żeby pomógł jej przy jakiejś plastycznej gazetce czy innym arcydziele. W pewnej chwili rzuciłam okiem na chłopa nachylającego się nad stołem i w kompletnym oszołomieniu stwierdziłam, że ów chłop ma biust. Jak się okazało, była to siostra koleżanki plastyczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. karampuki są wszędzie. czasem nazywam je osobami płciowo dyskretnymi. żeby nie wpadać w rutynę.

      Usuń
  2. Także męskie brzuchy wędrują mocno w dół i to niekoniecznie na stare lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo przysłowie smerfów mówi:
      "Każdy ptaszek ma swój daszek."

      Usuń
    2. czyli do brzuszka dodatkiem jest fioletowa maść?

      Usuń
    3. Ja znam inne: "Im większy daszek, tym mniejszy ptaszek".

      Usuń
    4. czy to sugestia, że suma musi się zgadzać i rosnący brzuszek powoduje zanikanie organu?

      Usuń
    5. Myślę, że raczej odwrotna proporcjonalność.

      Usuń
    6. za to efekt taki sam.

      Usuń