Jak poprawiać wiązanie butów, to koniecznie na jezdni. Niechby osiedlowej, ale jednak. W ciemnościach pokrzykiwały pociągi donikąd, w autobusie pachniały kobiety. Pani wyrośnięta ponad miarę miota się, plecakiem wycierając mi widok sprzed nosa, a kiedy siada, to niemal na kolanach Czarnuszki O Chudych Nóżkach.
Po przystankach walają się porzucone hulajnogi, puszki po piwie (w czerni, więc mocne), niedojedzone resztki czekają na gawrony i kawki, które za chwilę nadlecą całą chmarą. Starsza pani drepce, kręcąc ósemki i popijając coś z dużego termosu w kolorze khaki. Znienacka dostrzegam moją Wróżbę Na Dobry Dzień – idzie nie tam, gdzie chciałbym, więc chyba teraz komu innemu uśmiecha poranki… Szkoda. A wszystko to, zanim dzwony ogłoszą Bogu pobudkę.
Tak, tak...
OdpowiedzUsuńTermosik, ćwiartkowy... W kolorze brąz, czy braun- szwedzki produkt..., dziewczynom ten kolor odpowiada, ponoć... . Obok przystanku biorę ze dwa sążniste hausty, trzy machy i łykam łezkę wody mentolowej z małego flakonika. W tramwaju nie łapie mnie kamerka, bilecik za mankietem skasowany czeka. W trakcie jazdy tulę termosik za pazuchą, czuję ciepełko. Prawdę mówiąc to pół dnia jestem zajęty termosikiem i zawartością tegoż... . Zawsze ogolony, umyty i z lekka "ubawiony", a co. Czasami się uśmiecham-jakby mnie ktoś rozpoznał, chętnie pogadam o różnych nóżkach..... Mam ulubioną trasę, godziny przed i po szczytowe..., bajo
mroczny jeździec
wystarcza ćwiarteczka? czy może czas się rozejrzeć za większym termosem?
UsuńBiedny Bóg, nawet jemu nie dadzą się wyspać... Któż go lepiej zrozumie niż ja?
OdpowiedzUsuńdzwonią, jakby spać z kurami chodzili. teraz, to elektronika czuwa nad dzwonem i dzwonnik może chrapać, kiedy maszyna za niego odwali brudną robotę.
UsuńMuszę zatem wskoczyć kiedyś do takiego pociągu. Jeśli tyko zabierze mnie donikąd, to jestem gotowa nawet przepłacić za bilet.
OdpowiedzUsuńGawrony i kawki są przeurocze. Lepiej żeby miały zdrowszą dietę.
ściskając w ręku kamyk zielony? jedź, gdzie tory poniosą.
UsuńMnie w PL okropnie drażnią porzucone hulajnogi na chodnikach, czasami w tak zaskujących miejscach, aż trudno było mi to zrozumieć. A w Berlinie? Masy ludzi na nich pędzą, rozjeżdżając Cię na chodniku, nie masz nawet możliwości przystanąć, a dopiero co zawiązać sznurowadło. Takie ranki!
OdpowiedzUsuńja także się irytuję. uważam, że chodnika (jak sama nazwa wskazuje) służy do chodzenia. jeśli ktoś jedzie, ma od tego jezdnię. wyjątkiem jest wózek - dziecięcy, albo inwalidzki. względnie rowerek pięciolatka.
Usuńach - w Berlinie? strasznie światowa z Ciebie kobieta...
Usuństrasznie! Lubię się włóczyć :P
Usuńja też. ale wolę mniejsze odległości. najbardziej - po moim Mieście. Ale po Polsce, to bardzo. uznaję, że jeździć trzeba nie dalej, niż tam, skąd da się wrócić na piechotę w miesiąc-czy dwa. z grubsza 500-700 km od domu. czyli wystarcza na spacerek wzdłuż granic.
UsuńNo nie, ja dla odmiany nie lubię się tak ograniczać, mamy zawsze przy sobie namiot, to wiele rozwiązuje.
Usuńspać można i bez niego. gorzej, kiedy zechce się domu. wtedy musi być w zasięgu. nóg, gdyby wszystko inne zawiodło.
Usuń