sobota, 15 lutego 2025

W puszczę się wypuszczam.

 

    Młode słońce baraszkowało na skraju widnokręgu, a chmury, z ostrożności nieco się odsunęły i skupiły bliżej centrum. Niskopienny chłop przypominający wyglądem gipsowego skrzata wracał skądś wyraźnie zadowolony, że może rozprostować kości. Pochmurna kobieta wyprowadzała kiść sympatycznie wyglądających psów na poranną przebieżkę. Dziewczynka, gdy zorientowała się, że zamiast pod szlabanem może przemknąć obok mnie furtką – poderwała się do biegu z siatką zakupów na sobotnie śniadanie. Przy piekarni wróble prześcigały się w zlizywaniu dzióbkami lukru po pączkach z opróżnionych skrzynek.

6 komentarzy:

  1. Super! To może i do Puszczy Białowieskiej zajrzysz? Zapraszam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie ruszyłem, a już zaproszenie. na żubra w żurawinach i na żubrówkę? mniam. lubię dziczyznę, a i kapką dobrego alkoholu nie gardzę.

      Usuń