Krzepki.
Teraz byłaś już moją! Rozwinęłaś
przede mną urok, jak latający dywan, by unieść mnie w krainy szczęśliwości. Nie
potrafiłem zignorować bezkrytycznej uległości, zrezygnować z ferii emocji, barw
i aromatów intymnych, więc zwinąłem cię w rulonik, jak dywan i wziąłem na ramię
– dalej pójdziemy razem.
Krzepka.
- Zdawało się tobie, że
możesz, ale zaklęłam lepiej, niż twoi kumple spod budki z piwem!
- Tobie znowu się zdawało,
bo w damskich ustach klątwa jest niczym perła w wargach ostrygi – cudem i
wyjątkiem niespodzianym.
- Zaklęłam wreszcie po raz
trzeci, byś w końcu zrozumiał, że jesteś głupcem!
Dlaczego?
Brakło mi śmiałości, żeby
zapytać, po co regularnie strzyżesz intymność, obnażając się nienaturalną
symetrią. Brakło odwagi, żeby usłyszeć odpowiedź. Nie chciałem błądzić w
labiryntach frazesów utkanych z pochopności wulgarnej demagogii, lecz prawda
czaiła się gdzieś w pajęczej sieci niedomówień.
Wyznanie.
Byłem twoim bonsai! Posadziłaś
mnie i pielęgnowałaś każdego dnia, a ja… rosłem tak powoli… Przepraszam dziękując
za wytrwałość.
Świętokradca.
Zachwycony twoją wiarą zażądałem
więcej, niż mogłaś znieść. A ty, pokornie zsunęłaś bieliznę niżej kolan i bez
zażenowania wypięłaś ku mnie intymność, szepcząc – błagam, zostań tam na wieki!
Fajny blog ;) Tusze Epson pozdrawiają ;)
OdpowiedzUsuńmiło słyszeć. dzięki.
Usuń